Biuro Hokage

Wchodze przez okno nie wydając najmneijszego dźwięku, na tawrzy mam maske (taką jakich uzywają lekarze). Po cichu przebieram sie w coś do spania i gramole sie do wyrka. Licząc na to że Kausmi mnie nie obudzi i nie zacznie faszerować lekami zasypiam po raz pierwszy od dawna we własnym łóżku.

Budze sie, czuje że mam baardzo ciężką i wrażliwą głowe *Kac?!*. Staram się po cichu zwlec z łóżka i dopełznąć do biurka. Po dłuższej chwili jaką mi to zajeło rozglądam sie po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś do picia.

Pojawiła się na biurku ze skrzyżowanymi nogami trzymając w ręku sok pomarańczowy w 2 litrowym kartonie. Pomachała koledze.
- Yo, imprezowałeś, czy co?

Nie zwarzając na Ichi wyciągam ręce w strone soku - Piiiiiiić... - Ale okazuje sie że nie mam siły wziąć od Niej soku ^^'

- Yarre yarre...
Zeskoczyła z biurka i dała mu sok.

Hałas przyciagnoł Kasumi, która pojawiła sie w drzwiach - HOKAGE-SAMA!!!! Wciąż jesteś chory, gdzie ja mam te lekarstwa... - odwróciła sie i wybiegła, najprawdopodobniej po lekarstwa

- Ratuj... Ona mnie tym zabije... - powiedziałem słabym tonem do Ichi

Obejrzała się przez ramię na Kasumi, której po chwili znów nie było. Odwróciła się do Okasia.
- Jesteś mężczyzną, kobiecie nie umiesz odmówić przyjmowania jakichś tabletek? Nie spodziewałyśmy się tego po tobie.
- Na razie załatwimy to inaczej

Złapała soczek i szanownego Hokaga, po czym razem z nim zniknęła .

[zt - jeszcze nie wiem gdzie ]

Pojawiam sie z Ichi na rękach, kłade Ją do łóżka i przykrywam kołderką ^^

Siadam za biurkiem.

Wchodzi powoli do pokoju, w którym jest Okami. Za nią wlecze się wilczek.

- Zasneła ^^' - wskazałem wzrokiem na Ichi

- No tak czy inaczej chciałbym Ci przyznać misje ^^ - wyciągam małe zwój z biurka

Zasłanie ręką twarz. Potem opiera ją o czoło.
- Taa jes... - podchodzi do biurka, zręcznie chwyta zwój.
Doczołguje się do jakiejś kanapy i tak się kładzie.
- A jaka to misja... - wymamrotała z przymróżonymi oczyma. Leżała na plecach, a jej już długie włosy zwisały swobodnie jeszcze nad ziemią.

- Jutro masz odzyskać naszyjnik lorda feudalnego Konohy ^^ prwadopodobnie jakiś shinobi go zajumał, ale mam cynk że wciąż jest w konoha, więc nie musisz sie spieszyć ^^

- A to fajnie, bo nie wiem czy będę jutro mogła xP - przerzuciła się na bok, tyłem do Hokage - A jak już, to o kórej? - dorzuciła krótko.
Wilczek w końcu podbiegł do kanapy, na której leżała i tam się położył.

- O której chcesz, możesz zająć sie tym nawet teraz... - wzruszam ramonami, Obracam sie na krześle w strone okien

Powstała do pozycji siedzącej.
- Z jednej strony tak, ale z drugiej nie A niech tam stracę - wstaje, co oznaczać miało tak.
(Nie mam zbyt wiele czasu ale skończyć mogę przecież kiedy indziej )

( możesz zacząć kiedy chcesz po to robilem regulamin... )

- Yep, odrobina werwy nikogo jeszcze nie zabiła

Znika ciągnąc za sobą Hokage.
*misja

Przychodze razem z wilczkiem, który rozgościł sie pod moim biurkiem, kłade Aiko na zapasowym rozkładanym łóżku, a sam uwalam sie w fotelu przy biurku i powoli zasypiam.

Nie spała do końca. Wstała powoli patrząc na wilczka zrozumiałym spojrzeniem.
- Nie będziemy przeszkadzać, Hokage-sama - wyszeptała i uśmiechnęła się po czym jakoś doczołgała się do wyjścia - Arigato.
<NMJ>

Budze sie, przeciągam sie leniwie.
- Oho, Aiko już poszła...
W drzwiach pojawiła sie Kasumi z worem pełnym leków
- O, Kasumi-chan ^^
- Ho! ..kage-sama już zdrowy? Wiedziałam że moja kuracja postawi Cie na nogi

- Twoja kuracja omal mnie nie zabiła ^^ w nagrode za doprowadzenie mnie do tamtego stanu pozwole Ci poczuć jak to jest gdy kogoś nafaszerujesz taką ilością lekarstw ^^ - rzucam na Nią genjutsu w którym czuje to samo co ja niedawno.

Kasumi zdążyła już tylko opaść na łóżko polowe. Stan mentalny i psychofizyczny znacznie osłabł.

- A jednak zemsta jest słodka ^^ - beztroski ton <3

[no tak... gdzie indziej mogłabym się znaleźć, jak nie w biurze Hokage? ]

Obudziła się i wygrzebała spod kołderki.
- Ojej... znowu tu jesteśmy ^_^" Okaś to się z nami ma, Ichi...
Dostrzegła kumpla, potem Kasumi.
- Jesteś bezlitosny

- Gdybym był bezlitosny to bym Ją w tym stanie zostawił do końca Jej dni ^^, jestem bardzo litościwy, gdyż za około 10 godzin Jej przejdzie - niewinny uśmiech

- Jak sie spało?

- No ale... ona chciała dobrze Powinieneś wziąć to pod uwagę...
Usiadła na biurku.
- Nam dobrze, nawet nie wiemy, kiedy zasnęłyśmy ^^ A właśnie, jak się czujesz?

- Świetnie ^^ po tym wszystkim to każda chwila jest kilkakrotnie bardziej "żywsza"

- Mhm, dlatego skróciłem ten czas z dnia do 10 h

- Eh... no dobra, niech ci będzie...
- Rozumiemy, że pozbyłeś się już całej reszty toksyn i gorączka też ci spadła. No ale nie będziemy już drążyć tego tematu

- Aaaa... to trochę głupie, że tak zasnęłyśmy... po raz kolejny musimy ci podziękować za przechowanie

- Yea, regeneracja mi przywróciła sprawność umysłową i fizyczną

Opieram łokcie na biurku, opieram brode na dłoniach - Cała przyjemność po mojej stronie nie za bardzo wiem gdzie Twoje mieszkanko, więc tu Cie przyniosłem

- To nie takie dziwne, że nie wiesz, skoro żadnego mieszkanka nie mamy Zazwyczaj nocujemy w kwaterze
Zaśmiała się.
Machała wesoło nogami.

- ...mojej kwaterze - dodałem

Zakymak oczy i opieram sie o fotel - Ale ulga ^^

- W twojej też, kiedy sen zmorzy nas w bliżej nieokreślonym miejscu, oddalonym od naszej kwatery .
Uśmiechnęła się pogodnie.
- To dobrze, że czujesz się już o wiele lepiej ^^ Trzeba to uczcić! - zeskoczyła z biurka i oparła się na oparciu fotela - Co powiesz na jakiś wypad? Choćby do baru? Albo wesołego miasteczka? To by była taka jakby... kontynuacja naszej "randki"

- Randki?
Wstaje i zakładam nowy płaszczyk hokaga (stary sie pobrudził ^^) - No to chodźmy do baru ^^

- ... tylko uprzedzam, nie jestem zbyt dobry w randkowaniu ^^''''

- To się świetnie składa, bo my też
Odszukała swój płaszczyk, nałożyła go i podeszła do Wilczka, uwiesiła mu się na ramieniu.
- Prowadź Rrrrromeeeooo

- Ależ jakże Juljo ^^
Wychodzimy... do baru zdaje sie ^^'

Pojawiam sie z morką i zmarzniętą Ichi xP

- Siadaj i sie ogrzewaj, załatwie coś ciepłego do picia ^^ - wychodze

po chwili pojawia sie Rosaji ^^'

Usiadła gdzieś.
-
- Jeszcze trochę i będziemy mogły orzec, że tu mieszkamy...
Westchnęła i oparła się wygodnie w fotelu. Rozejrzała się.

W tym czasie Rosaji otrzepał się ze śniegu.

Wracam i zatrzaskuje drzwi, zdaje sie że tuż przed nosem Kasumi x] Podaje Ichi kubek herbaty - Masz sie ogrzać

Siadam za biurkiem - Tak czy inaczej pamiętaj że jesteś prezentem dla Hany

- Musiałeś nam to wytknąć x]
- Tak, tak... - zachichotała. Podkuliła nogi tuż po brodę, trzymając kubek przy ustach - jakie rozkazy

Rosaji sobie poszedł ^^

- Jakiś problem? nie wypuszcze Cie stąd dopuki sie nie ogrzejesz i nie wysuszysz Ktoś sie musi o Ciebie troszczyć xP

Przeglądam papierzyska na biurku

- Nie, nic... spoko ^^ Tylko nikt nam nigdy nie dawał rozkazów dla naszego dobra
Zaśmiała się, patrząc na niego.
- Jak się troszczysz x3

- To jakie Ty rozkazy dotąd wykonywałaś, he? xP

- Masz z tym jakiś problem?! xP - przerzucam nudne dokumenty, co dziesiąty wogle czytam

- No zazwyczaj
- Ależ skąd, nie przeszkadza... Tylko wierzyć nam się nie chce. Takie troszczenie się nie pasuje nam do ciebie

Doszła do wniosku, że w tych mokrych ubraniach wcale tak szybko nie wyschnie.
- Masz tu jakąś łazienkę z wanną?

- Taa, trzeba iść korytażem, potem za rogiem w lewo, drugie drzwi... a jeśli chcesz osuszyć ubranai to wystarczy zapytać xP - używam piekielnych płomieni do wysuszenia i ogrzania Ichi

Rzuciła okiem na piekielne płomienie.
- Taaa... zastanowimy się

Odstawiła do połowy opróżniony kubeczek oraz płaszcz kolegi po czym poszła do wskazanej łazienki. Na miejscu wyczaiła jakiś cieplaśny ręczniczek i szlafrok hokaga (>3), po czym zrzuciła, co mokre i owinęła się tym szczelnie.
Wróciła do gabinetu, rzuciła mokre ubrania na krzesło.
- Chcesz to susz

- I że niby jeszcze łaske mi robisz że wysusze?
Wybucham śmiechem - Rozwieś te ciuchy, inaczej zgniją xP - kończe przerzucać papiery, układam je w zgrabną kupke

- Yhm... a według ciebie, gdzie mamy to rozwiesić? <3 Na szafie, żeby twój szanowny lud Konoha mógł to oglądać?
Zaśmiała się.
- A pewnie, że łaskę. Toż to nasze, lepsze niż autograf Powinieneś być wdzięczny .

- Wdzięczny to bym był jakbyś nie zakładałą tego szlafroczka xP

- Autograf? No prosze Cie jakoś dziwnie nie widziałem ani jednej osoby proszącej Cie o takowy x>

- Rozwiesić możesz np w łazience albo na dachu - biore papierzyska i wychodze z nimi do Kasumi, po chwili wracam

- Bo jesteśmy zbyt fajne Wstydzą się >3
Zaśmiała się głośno.
- Przyszło nam to do głowy. Właśnie dlatego założyłyśmy, żebyś za bardzo się nie cieszył

Wzięła ubrania i rozwiesiła je jak kazał w łazience.

- O tak, z pewnością ^^ - wracam na swój fotelik

- No jak tam uważasz poytanie tylko jak długo tu zostajesz ;P

- Najpierw nas tu draniu zaciągasz, a potem pytasz, kiedy sobie pójdziemy? To nie było miłe >3
Usiadła na krawędzi biurka.
- Kiedy nam rzeczy wyschną. Może i mamy czasem głupie pomysły, ale nie wyjdziemy w szlafroku na śnieg
- Duży ten twój szlafrok...
Musiała cały czas poprawiać, żeby nie zsuwał jej się z ramion .

- Nom, bądź co bądź jestem większy niż Ty całkiem Ci w nim ładnie

- Hehe tak tylko pytam, dobrze wiesz że możesz tu zostać ile zechcesz

Przyglądam sie szlafroczkowi

- Taaa...
Rzuciła okiem na szerooooki szlaaaafrok w szeroookie paaaasy.
- Na pewno nam ładnie

Zaczesała sobie wilgotne włosy do tyłu. Wokół jej ręki pojawiło się trochę płatków śniegu, które przybrały postać uroczego szympansa, które podał jej kubek z wystygłą już herbatą i zniknął.
Machała sobie jedną nogą, przytrzymując szlafrok.