Cmentarz

Zauważytł Byakuye.
Witaj Kapitanie Byakuya.
Powiedział i spojrzał na kolejnego espade.
Tak, witam.

Podeszła do najblizszego trupa i obejrzała rany na jego ciele. Następnie przyjrzała sie jeszcze cztrym losowo wybranym ciałom.
Gdy zakończyła, pobiegła na obrzeża cmentarza. Wykonała Denkou
- ... zaklęcie destrukcyjne numer trzy.
Przyzwała wyładowanie elektryczne, celując w ziemię przed sobą, przez co powstał w niej długi rów.

Stała dośc dalkeo, więc dopiero po chwili zauwazyła zgromadzenie.

Użył sonido i pojawił się na samej górze jakiegoś dość wysokiego krzyża. Spojrzał w dół
-Hmm, i już trupów nie ma?

Pojawiła się na gałęzi jakiegoś drzewka, niedaleko Wanilki.
- Coś się święci? - zapytała zaciekawiona.

Przestała się gapić. Użyła sonido i znalazła się obok Arashiego.
-Ohayo! Arashi!-wrzasnęła mu za uchem z zaskoczenia oczywiście .

Przez to zaskoczenie aż spadł na dół i z dużą siłą walnął w ziemię (twarzą do ziemi na dodatek xP)
Obrócił się na plecy i spojrzał do góry na Nel
-Ohayo, ohayo

Zaczęła się lekko śmiać. Kątem oka patrzyła na jednego z kapitanów.

-Tak, coś tutaj się działo, przez tą zielonąwłosą zmorę
Pokazuje palcem na Nel
-...boli mnie twarz

Witam..
Oglądał wszysttko co się dzieje do okoła.

Podniosła głowę.
- Ohayo Ichi - przywitała się, po czym zerknęła na reszte hałasujących na cmentarzu.

Wykorzystując shunnpo, poukładała zwłoki w rowie.

Zjawiła się obok tych facetów.
-A wy czego?

Usiadł na ławkę.

- Eh, dziękujemy za udzielenie precyzyjnej odpowiedzi
Wyczuła nagle znajomą obecność. Spojrzała szybko w kierunku dwóch nieznajomych.
- Szlag...

Wstał i potarł nos. Podszedł do owych mężczyzn
-Neliel, oni nas nie widzą geniuszko
Spojrzał na Ruki
-To się dzieje, że mnie twarz boli nic więcej No, może jeszcze wczoraj lub przedwczoraj, nie pamiętam, zabiłem KILKA bezbronnych osób xP

Ja nic nie wiem, niedawno przybyłem.
Powiedział.

-Zawsze warto spróbować...-stwierdziła stanowczo i się drapała po głowie.

Wykorzystała technikę odrzutu, by zakryć ciała swieżą wartwą ziemi, a nastepnie usiadął tam gdzie stała, zbyt zmeczona dniem, by sie ruszyć

-Ohayo Nee chan. - Przywitał siostrę.
Podszedł do Ruki

Kiedy mam przybyć??
Spytał i spojrzał na Kuchiki.

-Wnioski?
Chwila zastanowienia z miną (o_o) i przekrzywioną głową na bok
-Nie, nie musisz xP Miałem wtedy zły dzień i musiałem trochę wyładować tą zUość >D

Próbowała podejść, ale się odbiła od jakiejś bariery.
-No, no to są jakieś alieny...-powiedziała sobie pod nosem.

Patrzyła na rozwijającą się sytuacje. A zwłaszcza na Wodza-Generała z nadzieją, że kogoś zaraz spotka tutaj sprawiedliwość.

- Jestem gotowa w kazdej chwili - przyjęła rozkaz.

-A czy ty byś zabijała swoich poddanych? Co prawda kilku tam kiedyś zabiłem, ale ja wolę być dobrym władcą xP
Spojrzał na facetów idących do kaplicy.
-Oni nas widzą?

-Chyba tak, ale jak dla mnie to są kosmici... Nie można podejść...-powiedziała chowając się za Arashim.

Zaczęło się w niej gotować. Jej twarz przybrała kolor buraka.

Wstała z ziemi i szybko znalazła się przy dwójce nieznajomych i ostrożnie wyciągnęła w ich kierunku rekę, by sprawdzić, czy bariera działa również na shinigami.
Jendocześnie czujnie rozglądała sie wokoło.

Spojrzał znowu na Ruki
-Niech pomyślę... Tak, ujdzie mi to płazem

-Właściwie to powinno być to dla mnie obojętne, ale śmierć nie jest taka zła, i tak po niej jest życie więc o co tyle krzyku?
Nic sobie nie robiąc podszedł bliżej Żniwiarzy
-...... Baka!- powiedział i wrócił na wcześniejsze miejsce (zagranie ala Excalibur z Soul Eater'a )

Spojrzał na umarlaków.

<From the United King, I'm looking for her, I'm going to Californiaa~! >
Wzrok na Zombie
-Hm ^^

Spojrzała również dziwnie. Zaczęła ładować cero.
-Jakie to brzydkie...śmierdzi. Jednym słowem! UNICESTWIĆ...-mówiła i skończyła ładować cero, wystrzeliło w kierunku truposzy.

- Interesujące - mruknęła i wyciągnęła Zanpaktou, po czym zaatakowała najblizszego nieumrzyka <XD>

-No dobra... Azul Cuchilla...
W jednej dłoni pojawił się miecz z reiatsu.
-Ikuzo!
Zaczął kręcić bardzo szybko mieczem, tak żeby wytworzyć coś na wzór Tehranu, lecz zamiast wiatru zaczęły wylatywać ostrza (prawie jak strzały Quincy) lecące w stronę wszystkich truposzy xP

Cofnęła się o krok do tyłu, potem uzywając shuunpo znalazła się za plecami umrzyka, ciachnęła i nie patzrąc na efekt odskoczyła, by znaleźć się poza polem rażenia ataków Arrancarów.

<sztuczna świadomośc mi się włączyła XD>

(gdzie ty tu widzisz Vizardów? )

-A jednak trzeba...-powiedziała bardzo spokojnie i wyjęła zanpaktou. Ruszyła w kierunku umarlaków.