Cmentarz

- Nie ładnie, powiadasz - powiedziała cicho i przesunęła palcem po jednej z jego brwi - Trudno, widać Ichi jesteśmy nieładne, a ty masz problem ze zbyt wysoką samooceną W tym momencie i tak nie będziemy walczyć, odpuść sobie.

Oparła dłonie na biodrach, przyglądając mu się.

dotarł na miejsce i przypatrywał się akcji
-hmm? może tu coś będzie się działo,zaraz zobaczymy,powiedział
po czym usiadł na czymś i przyglądał się akcji.

Azhar,cały ten czas wpatrywał się w jej oczy.Gdy ta dotknęła jego brwi, lekko się uśmiechnął i wyszczerzył, pokazując węży język.Śledził źrenicami, każdy jej ruch, nawet najmniejsze drgnienie.Gdy opuściła dłoń na biodra, pokiwał głową

-Najwidoczniej ... szkoda by było uszkodzić taką laleczkę ... - odpowiedział z syknięciem, po czym spoglądnął na nieznajomego który palił wodną fajkę

-O proszę ... mamy Bohatera... a takiego szukałem przez długi okres ...- odpowiedział wesoło,spoglądając na chłopaka

Podniosłem wzrok spod kaptura na Azhara. Jednak nawet na Niego nie zpojżałem, odruchowo tylko popatrzyłem na osobe która coś do mnie powiedziała.

Wyciągam cybuch z fajki i wyrzucam spalone ziele, nabijam fajke ponownie.

Zastanawiam sie po co sie odzywałem.

- Tylko nie "laleczkę", dobrze? Cenimu sobie szacunek wielu osób, głupimi tekstami nic z tym nie zrobisz . Oszczędź nam tych prowokacji.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Zwróciła uwage na jego bliznę.

usiadł na czymś i przyglądał się dalej
-może, może coś się będzie działo.powiedział
dalej wpatrując się w osoby
-.........nudy..............Wielkie.............nudy....wymamrotał

Azhar, przeniósł wzrok z mężczyzny w kapturze, ponownie na dziewczynę.Słysząc jej słowa zaśmiał się.Ponownie skrzywił głowę, i przewrócił oczami.
-Szacunek? ... jak mam darzyć szacunkiem mojego wroga?- zapytał z wyszczerzonymi zębami.Najwidoczniej miał racje, on był z Akatsuki, ona z Anbu... szacunek nie wchodził w grę.Ponownie spoglądnął na chłopaka palącego fajkę.Skrzywił nieco minę, widocznie się uspokoił, a z chęcią by się trochę po rozruszał ....

- O w dupę, czy ty musisz wszystko przekręcać? Mamy gdzieś, czy nas szanujesz, naprawdę głęboko gdzieś. My szanujemy ciebie jako przeciwnika. I skąd do cholery możesz wiedzieć, że jesteśmy Anbu? ==
Ochota poplasterkowania go stała się silniejsza.

Widząc wściekłość w jej oczach,uśmiechną się.W końcu zaczynała robić to co mu się podobało, wyzwalać z siebie emocję, agresję ...

-A czy ja powiedziałem, że jesteś z Anbu? - uśmiechną się jeszcze bardziej,Na początku była dla niego zwykłym ninją,a teraz, dowie się, czy naprawdę, ma szukać w niej wroga.To mu odpowiadało.

-Laleczko ... - dopowiedział na koniec, śmiejąc się z własnego głupiego żartu

- Jakoś tak wynikło to z kontekstu. Ale to i lepiej, brak przekonań jest lepszy od błędnych .
Zakręciła się znów w miejscu, szybko odsunęła emocje na bok, jak miała to w zwyczaju. Nie chciałaby przy pierwszym spotkaniu okazać swe psychiczne schorzenia .
- Haichi. Nie laleczko. Haichi

-Haichi ... dobre imię ... mocne, lecz feministyczne ... - odpowiedział spokojnie zastanawiając się nad sensem znaczenia tego imienia.Cóż, było mu strasznie nudno, i za wszelką cenę chciał się jakoś rozruszać.Spoglądnął na zakapturzonego jegomościa
-Ej ty! ... jesteś żebrakiem, czy co ? - zapytał śmieją się.On lubił prowokować ludzi do walki, a więc zrobił to ponownie, czekając na jakikolwiek ruch ze strony zakapturzonego

- Feministyczne? A na jakiej zasadzie doszedłeś do takiego wniosku? Nie ma w nim nic feministycznego, chyba, że w wolnym przetłumaczeniu znaczy: "Koniec z dyskryminacją kobiet!" .
Słysząc jego tekst zaśmiała się cicho pod nosem.
- Nie sprowokujesz go Nawet nie próbuj, bo to nie ma najmniejszego sensu.

Prychnął na jej słowa, jak obrażony kot, nie dostający tego co chciał.Pokręcił kilka razy głową, po czym spoglądnął na dziewczynę

-Nieważne ... czas na pracę, wybacz Haichi, ale obowiązki wzywają, do następnego ... laleczko .. - mówiąc te ostatnie słowa, roześmiał się psychopatycznie, i ruszył w inną stronę, prowadzącą gdzieś daleko ...


[zt]

- Rany... co za śmiech... - skomentowała cicho, kiedy odszedł - Z przyjemnością go kiedyś splasterkujemy
Zakręciła się znowu wokół własnej osi i dotarła wreszcie do statui Anbu. Usiadła na jej krawędzi odczytując wygrawerowane nazwiska.
- Jak dużo, Ichi...

-ja to mam pecha, nic się nie dzieje.mruknął
po czym wstał i zastanawiał się co robić dalej
-banda baranów. nie powalczął .powiedział poczym zaczął iść w strone ludzi
zawiedziony szedł powoli .-przydali by się tutaj Hollowie jakaś rozrywka.

( Sorki za dziś i wczoraj. Czasem życie układa sie tak że czas dla siebie masz dopiero w okolicach 22 godziny... )

Zaistniała akcja nie wywarła na mnie żadnego wpływu, jedynie wypaliłem powoli to co nabiłem wcześniej i schowałem fajke.

- Ichi... - wstałem i ściągnołem kaptur.

Usłyszała głos Okamiego, co nieco ją zdziwiło, gdyż zdążyła zapomnieć o jego obecności. Oderwała smutny wzrok od listy nazwisk, wysiliła się na uśmiech i spojrzała na Okamiego.
- Tak?

Za wszelką cenę starała się ignorować nieznajomego i jego iście wkurzające teksty o nudzie.

- Nie rozmawialiśmy od jakiegoś czasu... Sądze że czas najwyższy to nadrobić. - powiedziałem spokojnym tonem, nie zwróciłem nawet uwagi na Aizena.

Rzucam jeszcze tylko spojżenie na nagrobek, po czym odchodze od niego w strone Ichi.
- Możemy pójść w miejsce mniej pachnące śmiercią?

Zastanowiła się, sięgając pamięcią na kilka dni, a nawet tygodni wstecz. Musiała przyznać mu rację.
- No... nie było ostatnio zbyt wiele okazji do rozmowy - zgodziła się - Skoro wolisz, to możemy stąd pójść.

Jeszcze raz popatrzyła na listę i odwróciła smutny wzrok.

-heh ciekawe.powiedział
chłopak siedział cicho i czekał aż będzie pusto
po czym wyruszy za nimi.
-poszpieguje jeden lub dwa razy co się stanie .

Przeniosłem wzrok na nieznajomego Shinigami.

- Masz więcej szczęścia niż rozumu, gdyby nie mój obecny nastrój byłbyś w ogromnych kłopotach za naruszanie mojej prywatności... Aizenie Sousuke, Tricero Espada. - wzruszam ramionami

Przenosze wzrok na Ichi - Pewnie sie nie odczepi... przygotuj sie więc na mój środek transportu... - Kłade dłoń na Jej ramieniu. Spowijają nas kłęby dymu, z których w różne strony wybiegają iluzoryczne postacie, podczas gdy Ichi i siebie przenosze przy użyciu rei-kawarimi

-hoo trzeba będzie poszukać.powiedział
poczym wstał otrzepał się i wyruszył
-jakaś walka by się przydała,wymamrotał
idąc przed siebie zastanawiał się -espada żadnej korzyści jużo siągnełem limit,
shinigami, espady, co dalej. Eh samnie wiem.
po czym zniknął

z/t