Półwysep

Spojrzała na Akire kątem oka. Przewróciła oczami lekko się uśmiechając.
- Nie pali się. - westchnęła ciężko po czym przeciągnęła się i przechyliłam się do tyłu aż się położyłam. Spojrzałam na niebo i podłożyłam ręce pod głowę. Nieco zmarszczyłam czoło.

Akira nie miał tutaj nic do roboty, a przed nim parę eksperymentów z pewnym metalem złączonym z dwóch innych. Miał on działać potwornie, ale to kiedy indziej. Chłopak lekko zarzucił grzywkę i uśmiechnął się do innych.
-Twarda sztuka widzę jesteś, ale ja nie nalegam. I tak poprowadzę pewne śledztwo w tej sprawie. Muszę dowiedzieć się więcej o wewnętrznych hollowach, bo czas gani. A ja takiego za dużo nie mam.-powiedział do Kida posiadając na myśli eksperymenty, które mogą mu przynieść wiele korzyści. Oj ten, który jest aktualnie szykowany to cud. No nie do końca. Jest to po prostu próba stworzenia broni zdolnej zabić każdego. Powoli wstąpił to bramy senkaimon, a ta za nim się zamknęła. Na jego twarzy widniał niezmierny uśmiech.

[zt]

/ Sorry, że krótko, ale mi się spieszy... /

- Cu Dziadzia. - Tak więc została sama. Wzruszyła ramionami. Rozłożyła wachlarz i wstała. Odeszła wolnym krokiem.

[z/t]

Pojawiła się gdzieś na środku plaży. Wsadziła dłonie do płaszcza, ciesząc się kilkoma godzinami wolnego od jakichkolwiek kłopotów. Wzięła głęboki oddech na tyle, na ile pozwalały jej bolące żebra. O siniakach to już nawet nie próbowała myśleć...
- Yarre, yarre... - mruknęła do siebie i zdjęła buty, podchodząc do wody i zanurzając się w niej po kostki. Przez chwilę upajała się jodem, który wpływał do płuc łagodząc jakoś ból...

Pojawił się gdzieś dalej.
- Co ja robię...? ==' Idiota... - mruknął do siebie i wziął głeboki oddech.
Zebrał się w sobie i podszedł do niej.
- Hanabi?

Po chwili weszła troche dalej do wody, uśmiechnęła sie błogo. Całe wcześniejsze zajście dało jej w kość, ale nie chciała iść do domu... Odwróciła głowę, zauważając Rode'a.
- Hej! - uśmiechnęła się szeroko, machając do niego wolna ręką.

- No więc... - miał stresa - Tylko nic nie mów, dobrze?! >< Nic nie mów...
Wygrzebał zza marynarki jakieś pudełeczko, ale nie mógł wykrztusic słowa. Zamiast się męczyc, po prostu pokazał jej pierścionek.
- ...

Odkaszlnęła ostrożnie, ale gdy powiedział, że miała nic nie mówić... zamilknła .
- - otworzyła pudełeczko. - ... - oznaka, że jej sie spodobał. - A to... ekhem ... jakąs okazja czy co?
Chwila zastanowienia.
- Oj, odezwałam się, przepraszam

"A powiadają, że to faceci są niedomyślni" ==.
Przyglądął jej się, ale nie był w stanie się odezwac.
- Noo... kurde, żadna okazja ><. To jest bo... bo... naprawdę się nie domyślasz? ><

Patrzyła na niego, mrugając trochę zmęczonym wzrokiem. Spojrzała jeszcze raz na pierścionek, a potem włożyła go na palec. Przyglądała mu się.
- Wygląda jak... - zawahała się. - ...za-za... zaręczynowy? - niemy szok .

- Eeee... no
Wziął znów głeboki wdech, żeby poczuc się trochę lepiej.
- No więc... zgadzasz się...?

Patrzyła na niego, ciągle mrugając.
- ...
Odchrząknęła, przełknęła ślinę, wzięła głęboki wdech. Znów poczuła kłujący zapach jodyny w płucach.
- Czy się zgadzam? - zastanowiła się. - No jasne, że tak - i rzuciła mu się na szyję.

Zastanawiał się, czy powinien coś jeszcze powiedziec, ale uznał, że to raczej nie będzie konieczne.
Przytulił ją i odetchnął z ulgą.

Odkleiła się, bo ból w płucach się odezwał, ale nadal była uśmiechnięta. Nawet nie udawała...
- A miałeś jakieś... wątpliwości co do tego?

- Nie... to znaczy, zrozumiałbym, gdybyś ty miała wątpliwości. Wiem, że wiązanie się z osobom, która czasem odczuwa tak silną potrzebę przebywania samemu i wpakowania się w jakieś tarapaty, że nie jest w stanie z nią walczy, może byc męczące. Nawet bolesne.
Popatrzył jej w oczy.
- Jesteś pewna?

- No cóż... Teraz przetrwałam to przetrwam dłużej Mam na ciebie znacznie więcej cierpliwości niż ci sie wydaje - zaśmiała się.
- Pewnie, że tak... - cofnęła się i odwróciła w stronę morza. Splotła dłonie z tyłu.
- A przeświadczenie, że sam się na to odważyłeś dodaje więcej pewności...

- To dobrze...
Uśmiechnął się. Podszedł do niej od tyłu, objął ją, krzyżując jej ręce na klatce piersiowej i pocałował ją czule w usta. Uniósł powieki, spojrzał jej w oczy i zniknął.

Uśmiechnęła się, wciąż trzymając dłonie z tyłu. Kiedy zniknął tylko zachichotała...
- Ech... teraz wiem, żę błędu nie popełniłam - szepnęła do siebie, wzięła buty w ręce i zniknęła idąc brzegiem plaży.

Pojawił się przy wodospadzie. Uklęknął przy nim i nabrał wody w dłonie uformowane w koszyczek.

Przechadzał się nieopodal z myślą o tym, żeby po prostu odpocząć. Przechodząc obok wodospadu zauwazył nieznajomego.
- Ohayo

Chlusnął wodą na twarz. Następnie wytarł ją szybko koszulą, gdy usłyszał przywitanie. Spojrzał przez ramię.
- Hayo

Wsadziłręce do kieszeni korzystając ze świeżego powietrza.
- Znamy sie? Gintoki jestm Przyjaciele... - zastanopwił sie moment. - mówią mi Gin

Przeszedł do pozycji siedzącej, która przypominała siedzenie po turecku.
- Wątpię Nash - również się przywitał.
Zmierzył go dokładnie, nie kojarząc za bardzo.
- Kim... kim jesteś? Wiem, wygłupiłem się, bo to dziwne pytanie. Ale ciekawi mnie to.

- Kim jestem? Samotnikiem Wędruje od kąta do kąta szukając jakichs noiwych przygód xP - odpowiedział mu.
- A ty?

- Eee ^^ Miło poznać
Oparł wygodnie dłonie na kolanach.
- Również samotnik - odpowiedział krótko.

Wyjął rękę z kieszeni i podrapał sie nia po głowie w dość zakłopotanym geście. Chociaż po nim to nawet nie było widać, że jest zakłopotany.
- Ymm... Źle odebrałem kontekst pytania? Mogłem cie źle zrozumieć, o to ci chodziło? O to, że jestem samotnikiem? o.O

- Wszystko w... porządku ^^
Jednak nie wszystko było w porządku. Nash podniósł się ospale i przeciągnął.
- Czuję coś - powiedział tajemniczo i zniknął, przedtem żegnając się.

- Yhm... Ja też coś czuję. Zapach świeżego powietrza - zastanowił się znowu. - No, coś w tym stylu x) - uśmiechnął sie do siebie i zniknął.

Aki doczłapał się do jakiegoś wyższego wzniesienia. Jak zwykle robił to powoli i ospałe. Nie wyglądał na takiego i tym bardziej nie zachowywał się jak były Kazekage i dowódca Satsu.
Wziął głęboki oddech.
- ^^

Nieco znudzony samotnością [a to nowość ] udał się do baru xP

Pojawia się na swoim ulubionym drzewku (jak ktoś nie pamięta to niech przewertuje strony ;P)
patrzy na napis - Ech... zawsze coś musi sie zdarzyć od teraz zawsze będę tutaj - Uśmiecha się do siebie i znika