Sanktuarium

-A przez co jesteś zerem?-Usiadłem na ziemi.

-Ten Espada nawet nie walczył na poważnie, a rozwalił mnie w kilka minut... I'm fuckin zero xP

-Phi!-Uśmiechnąłem się.
Wyjąłem trzy butelki sake i postawiłem na podłodze. Wziąłem jedną i napiłem się.
-Chcecie częstujcie się. Więc każdy ma jakieś słabości. Dopatrz się jakiejś u niego i wygrasz walkę.

- Eh... beznadzieja... Weź nie zgrywaj idioty...
Złapała go za rękę i pociągnęła w górę, żeby wstał. Otrzepała mu fatałaszki.
- No! Głowa do góry! Nie ma co się przejmować. Nas Okami co najmniej z 10 razy zrównał z gruntem A mimo to nie poddałyśmy się i nawet go... eee... zabiłyśmy .

Oparł się o ścianę i zabrał jedną butelkę sake. Wypił wszystko szybko z gwinta.
-Widziałem, że on cholernie boi się demonicznej aury z mojego ShiKai...- powiedział do siebie.

Napiłem się.
-To zrób żeby się jej jeszcze bardziej wystraszył.

- Czyli ma jakiś słaby punkt ^^ - uśmiechnęła się - Nie przejmuj się, wcale nie jesteś zerem... uważamy, że Rukia nieodpowiednio motywuje swoich ludzi

Pojawia się - Uuuu ktoś nieźle oberwał - Popatrzył na plamę krwi na podłodze i na Kuroi'a

-Człowiek sam siebie powinien motywować...

Popatrzyłem na Saska.
-Zamknij się...

- Cicho panie ponurak - Rzucił do Naruto

(z/w)

-Tym razem nie dobijam nikogo.

Pojawił się, staną za Saskiem.
-Heh, Cześć wszystkim.

- Tylko, że to niezupełnie jest człowiek...
Potargała Kuroi'a.
- No już, Moc jest z tobą ^^. Masz przestać zgrywać kompletne dno i EMO. Uśmieeeech
- Ciaooo!
Rozpłynęła się na miliony płatków śniegu, które po chwili zniknęły.

Popatrzyłem na Peina.
-Umiesz zarzucić na kogoś pieczęć?

-Taaaak..lecz od dawana tego nie robiłem
Spojrzał na Naruto.
-A co?!?

Zniknął bez słowa pożegnania xP

Podszedłem do chłopaka.
-Napisz mi to na zwoju. Chce kogoś nią obdarzyć.

Wyciągną zwój napisał na nim co trzeba zrobić i jak dana pieczeć będzie wyglądała
-Łap

-Sasek, odezwiesz się?

-Maż już jakiś cel Naruto?
Spojrzał ze zdziwieniem na chłopaka.

Otrząsł się z zamyślenia - Sorka - Wstał i usiadł na jakichś resztkach muru

-Skąd ta pieczęć?

-Naruto powiem Ci kiedy indziej
-Narka
Znikł

-Mówiłem do Saska.
Popatrzyłem na bark chłopaka.
-Obdarzę Cie czymś czego być nie chciał. Dopracowałem technikę Gogyou Fuuin. Tylko teraz blokuje ona
całą twoja chakre. Będziesz mógł użyć najwyżej bushina.

- Ta... - Popatrzył za kłębkiem dymu pozostałym po Pein'em

- A co Cię to interesuje?

Podbiegłem do chłopaka. Wysunąłem ostrze. Rozerwałem jego okrycie.
-Kage Bushin No Jutsu!
Pojawiło się 5 moim klonów które zaczęły trzymać chłopaka.

- Chidori Nagashi! - Pole wokół Sasuke i on sam zaczął się pokrywać wyładowaniami elektrycznymi wszystkie klony zostały porażone prądem i znikły - Tak łatwo Ci nie pójdzie

Znikł

Pojawił się i przyglądał ludziom.

- Dziwne - Pomyślał i poszedł przemierzać Sanktuarium

Zatrzymał się i odwrócił - Kto ty?

Nie zwracał uwagi, tylko się odwrócił.(Wiesz shinigami nie są normalnie widziani przez ludzi, tylko ci z podwyższoną energią dychową, a takich jest mało. Powiedzmy, że ty widzisz, ale ja nie wiem.)

(dobra spoko nie oglądałem całego Bleach'a więc nie wiem ale tutaj chyba jest tak że każdy każdego widzi )
- Ahaaa spoko miło się gawędziło - Znika

Zniknął.

Przyszedł zaciekawiony tutejszymi okolicami. Zaczął się rozglądać. Po chwili jednak zniknął

Przyszła sobie spacerkiem. Z wielkim zafascynowaniem zaczęła oglądać wszystko dookoła.

Skończyła podziwiać po czym zaczęła sobie nucić jakąś smętną melodie i znikła.

Pojawiła się z dwusiecznym mieczem w jednej dłoni, stojąc na najwyższym piętrze Sanktuarium. Nad nią było już tylko usiane milionami złocistych punkcików niebo.
- Dobra! Zaczynamy! - poinformowała kogoś bliżej nieznanego.
Zaczęła wykonywać na równoważni (belce zawieszonej między tarasami) dziki taniec, niekontrolowaną sztukę walki pozbawioną jakiegokolwiek porządku. W ten sposób każdy następny cios był niemożliwy do przewidzenia.
- Mekura no Mai... - wyszeptała.

Na samym dole siedział Rosaji polerując swój miecz.

Pojawiła się i pomachała do innych. Siedziała na jakiejś tam wystającej skale.

Rosaji wyczuł świeżą obecność, ale Ichi nawet na moment nie przerwała treningu. Demon wyciągnął coś, co przypominało muszlę z kilkoma dziurkami. Przyłożył ją do ust i zagrał długi, niski ton.
Ten dźwięk zwrócił uwagę Ichi, która spojrzała w dół. Pomachała do przybyłej.
- Brywieczór!

Przychodze. Rozglądam sie po pomieszczeniu i w zamyśleniu kieruje sie do obecnych osób.
- Cześć... - roglądam sie

Kiwnęła przyjemnie głową i zaczęła rozmyślać.
-Ohayo...-przywitała Okamiego.

Usiadła na belce wymachując mieczem i patrząc w dół.
- Siemanko Wilczku Jak samopoczucie?

Wyszczerzyła się wesoło do Nel.

Rosaji nie przerywał szlifowania miecza. Można by rzecz, że to była jedna z tych chwil, gdy nie miał ochoty na przyznawanie się do swojej pani.

-Wilczek to on? Czy chodzi o mnie?-zapytała z dziwnym spojrzeniem i wyjęła jakąś książkę. Jeszcze nie zaczęła jej czytać. Dopiero się przymierzała .

- Ichi... czym dokładnie jest Rosaji? - podchodze blisko do demona i przyglądam mu sie uważnie

- Wilczek to Wilczek - odpowiedziała w bardzo jasny sposób, wskazując Okamiego.

Zeskoczyła na dół i stanęła obok Okamiego.
- Jest przedstawicielem jakiejś rasy, którą normalnie określa się mianem "demonów" ^^.

Rosaji ignorował ich.

-Ciekawe...-powiedziała i spojrzała na nich. Zaczęła czytać wcześniej wyjętą książkę.