Karczma

Nim woda go dosięgnęła, uniósł głowę i połozył się na dachu.
- Ciężka sytuacja

- Halo. - tęczowy dysk pojawił sie przede mną i osłonił przed wodą - prubuj dalej, śmiało

Woda w nię chlustnęła.
-
Zamrugała zdezorientowana.
- Czemu to robicie? - spytała zdziwiona.

Wziął łyk sake by nie odpowiadać

Szybko użył Shunpo, by woda go nie dosięgła, choć nawet na miejscu byłby suchy. Pojawił się leżąc na jakiejś kanapie.
-Irytujący zwyczaj...- powiedział do siebie. Przymknął oczy i podłożył ręce pod głowę, jednak ciągle był czujny.

-Cwaniaczek, hę? -.-

Zamachała złowrogo miotłą Zeskoczyła z lady na ziemię, wbiła miotłę w podłogę, a pod Okasiem utworzyła się fontanna, unosząc go i mocząc mu tyłek

- To było niezłe - Patrzy na podskakującego Okamiego

- Uparciuszek z Ciebie

Używam kawarimi, żeby to Kayla sobie umoczyła tyłek. Popijam soczek - Na jakiś sabat sie wybierasz że tak z miotłą latasz?

- Dobra nigdy go nie zamoczysz - Uśmiecha się - Lece sayo wszystkim - Wstaje i znika

Pojawił się za Kaylą i przytrzymał ją.
- Uspokój się, zanim kompletnie zdewastujesz ten lokal .
Wskazał barmana, który (załamany i mokry) patrzył na to wszystko.

Jej własna fontanna tak ją przestraszyła, że nawet nie zdążyła umoczyć sobie tyłka, tylko od tak gdzieś odskoczyła. Poczuła bliskość Isha Zerknęła kątem oka na barmana.

-Aaach... No tak- przepraszam

Usiadła grzecznie na ladzie. Spojrzała nienawistnie na Okamiego :3

Pojawiłem się w karczmie.
-Ohayo wszystkim!

- Narkotyczny wpływ Isza ^^

Wypijam sok do końca, odstawiam szklanke - A właśnie... Nie powinniśmy przedyskutować odnowienia sojuszu? Wprawdzie chwilowo jestem tylko sanninem, ale pełnie też funkcje kage słowo daje, poje*ani ci politycy...

- Heloł.
Też usiadł na ladzie.
- Skąd mogę mieć pewność, że znowu nie znikniesz? Być może moje podejrzenia są niepotrzebne, ale nie jestem zbyt ufny.

-Szaszasza! Słyszałem werdykt rady. Szkoda że nie błagałeś o wybaczenie....Oj Okami co z Ciebie będzie.
Zamówiłem soczek.
-Pein beztalencie się pojawił?

Wyprostowała się gwałtownie. Zignorowała nawet Minato (niecelowo )

-Sojusz?!

Zerknęła pytająco na swojego Otokage.

Porozglądała się i wyszła.

Kid leżał sobie cicho. Wyglądało to tak, jakby uciął sobie drzemkę. Swoją gadką głowę zapełniał mu jak zawsze Hollow... Ale do tego Vizard już przywykł. W każdym razie, ex-Porucznik VIII dywizji rozmyślał teraz co mógłby uczynić. Wokół panowała kompletna nuda... Co prawda inni mogli się dobrze bawić, jednak Kida to nie satysfakcjonowało. Chłopak westchnął cicho i nawet nie otwierał oczu. Bo w zasadzie po co? I tak nie zobaczy nic ciekawego.

Pojawił się na krześle przy ladzie.
-Witam Panów ^^
Zamówił sok i przysłuchiwał się rozmowie.

Na zdziwienie Kayli wyplułem sok.
-Że niby coś Ci się nie podoba?!

Zerknęła złowrogo na Gaarę.

-Ekhm....PANÓW? -.-

Skierowała wzrok na Minato.

-A Ty niby co masz do mojej wioski? Pierwszy raz Cię widzę

- Wyobrażasz sobie mnie płaszczącego sie przed kimkolwiek? Minaś, otrzeźwiej praktycznie rzecz biorąc to jestem hokage, a ta banda staruszków tylko wypełnia za mnie papierkową robotę. Zabawne że uznali to za jakiś rodzaj kary dla mnie ^^

Zwracam sie do Isza - A co mam zrobić, spojżeć na Ciebie z narkotycznym uwielbieniem? - wzruszam ramionami - Zapytaj sam siebie, co wiesz na temat tego co robiłem gdy odszedłem z Konohy, czy tak naprawde ją zdradziłem. Dla mnie tytuł kage odznacza kogoś kto ma jaja żeby podjąć trudną decyzje i zaryzykować nie tylko życie, czy inne tego typu sprawy, ale nawet własną reputacje. Pozatym o sojuszu mówie w imieniu Konohy, która choćby chciała to nigdzie sie nie ruszy

-Ahh wybacz miałem piasek w oku i nie wyraźnie widziałem
Skulił głowę i nieudacznie kiwał nogą.

-Ja bynajmniej nic. Jednak wydaje mi się że to ty nie chcesz sojuszu.
Zamówiłem coś mocniejszego.
-Kid...nie zamulaj chłopie...

- Jeżeli o to chodzi to przekonałeś mnie ostatnio i wcale nie uważam cię za zdrajcę. Chodzi mi tylko o to, że kiedy ty odchodzisz to wszystko wokół się wali, łącznie z gospodarką Oto, przez swoistą symbioze między naszymi wioskami. Tylko o to i o nic więcej. Nie dziw się, że chcę podjąć decyzję najleszą dla Oto.
Zmrużył oczy w wąskie szparki.

Pojawiłem się z resztą moich ciał. Wszyscy byliśmy w czarnych płaszczach.(Nie Akatsuki)
W ręku trzymałem pierścień.
-Witam zgromadzonych.

Ponownie wyplułem napój.
-Kurde! Ile jeszcze razy będę marnował picie? Czego wy chcecie?

-Wiesz....-zakręciła jakąś łyżeczką z lady- I tak nie mam w tej sprawie nic do gadania...

Przyjrzała się Okamiemu ze średnim zadowoleniem.

Skierowała wzrok na Pejna.

-Ave Pejnuś Ale za dużo Ciebie tu trochę....

Spojrzała na ciała.

-Jeej, myślałem ze cyrk wszedł do Karczmy
Popatrzył się na przebierańca i jego bandę tłumoków.
-Wyglądają jak EMO...

Przyjrzała się Gaarze i jego obwódkom wokół oczu z uśmiechem.

-I kto to mówi...

-Tak w ogóle to Kayla jestem- dla tych, co nie wiedzą

Ponownie spojrzała na Ishero i Okamiego.

-Rudy....sypiesz się.
Popatrzyłem na piasek pod jego stopami.

- Nie pozostały mi już żadne powody żeby znikać... Wiesz, tak na dobrą sprawe to równie dobrze można wątpić w każdego z tu obecnych, w końcu jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy.

Przenosze wzrok na peinów - I skąd to skojażenie z grupowym harakiri w mojej głowie... Panowie rozumiem przybyli tutaj by popełnić grupowe samobójstwo, tak?

- Dobra. Sądzę, że możnaby spróbować.
Spojrzał na przybyłych Peinów.

- No nie... wiem, że palenie szkodzi, ale żeby aż zwidy? == Rzucam to.

-I kto to mówi...patrzyłeś kiedyś w lustro;)
-Jaki masz kolor włosów bystrzaku?
Spojrzał na niego z ironicznym uśmieszkiem.
-Uważaj ten piasek gryzie..

-Uśmiałem się. Podpewnym względem masz rację. Jako że zdradziłeś naszą orgnizacje podzbawiając życia naszemu prawdziwemu liderowi. Okazałeś się tchórzem. Przyznaj szczerze. Chciełeś sławy? Pokonałem Żniwiarzy, wybiłem Akatsuki. Teraz wszyscy Cie kochają. Pein jest idiotą.
Usiadłem na pobliskim krześle.
-Jednak wiedz że teraz nie będzie już tak łatwo. Twoja osada powoli będzie tracić na sile.

-Niby że co masz na myśli?
Zacząłem się przysłuchiwać.
-Masz moce Idiota super poziom? Po co tu twoje wafle?

Po wypowiedzi Pejna uśmiechnęła się do siebie. Nie przestawała bawić się łyżeczką.

-Ty jako głowa państwa,znudzony sojueszem z pobliskimi państwami. Będziesz chciał wojny.
Krwi...Tyle że nie wypada. No bo jak. Okami dobry,zły,dobry.zły? Ludzie stracą cierpliwość.
Będą chcieli twojej śmierci.

Wstała.

-Lepiej sobie już pójdę Cy'a.

Poprawiła wdzianko i oddaliła się.

- Wszyscy mnie kochają? Przejżyj na oczy, najlepiej na wszystkie 7 par. Zresztą bycie nazwanym zdrajcą przez Ciebie to komplement ^^ i nie, nie chciałem sławy.

- Czym możesz mi zagrozić? Jest was 7, nas porównywalna ilość. Przewyższamy Cie wyszkoleniem i specjalizacją, dziwie sie że jeszcze nie zrozumiałeś... igrasz ze śmiercią.

-Gaara..chyba wiesz co mamy robić?
Zniknąłem i pojawiłem się jako A.N.B.U.
-Moim celem jesteś zabicie Cie Nagato Pein. Poddaj się.

Zniknął i pojawił się w wdzianku A.N.B.U i maską na twarzy.
-Po co ma się poddawać zabijmy go od razu

Przyglądał się wszystkim Peinom po kolei.
- O, gada. Czyli to jednak nie majak . Ale to i tak wielkie słowa jak na rozszczepionego trupa Akatsuki. Jak jakaś klątwa, czy coś

Podciągnął jedną nogę na ladę, zastanawiając się, co ciekawego wyniknie z tego spotkania.

-Głupie A.N.B.U. zamknij się.
Popatrzyłem na Okamiego.
-Nie chce Cie straszyć. Ty pokonac mnie? Predzej się zaplujesz. Przejde do rzeczy.
Już niedługo, będziesz błagał o powrót do Akatsuki. Nowa organizacja. Nowe cele. Nowy lider.
Rzuciłem pierścień na ziemie.
-Zachowaj to sobie.
Znikneliśmy.

-Kurde...było reagować wcześniej....
Zniknąłem i pojawiłem się jako Minato...

- Nie wierz w każde Jego słowo, "mój" pierścień zostawiłem radzie Konohy, a ten - przyczepiam do pierścienia nitke chakry i przyciągam go do siebie - jest pierścieniem Peiniego. Jeśli go dobrze zrozumiałem to założy coś nowego, zamiast akatsuki... po co mu więc jego wlasny pierścień.

Uśmiecham sie, obracam pierścień w palcach - Jak tu nie kochać życia... Ledwo uporasz sie z jednym kataklizmem, a już nadchodzi następny ^^ a właśnie zaczynałem sie martwić że życie może stać sie odrobine nudne...

Pojawił się jako Gaara...
-Nie jest źle, uciekł bał się chyba ze zareagujemy

-Kurde...co miał na myśli mówiąc nowy szef? Oraz nowe cele?
Usiadłem na ladzie i zacząłem myśleć.
-Kto był pierwszym liderem Akatsuki?