Karczma

Khaine wziął Fiolkę od Wala ..
-Dzięki .. Mam u ciebie dług ..jakbyś czegoś chciał to mów ..
jeśli Wal czegoś chce wysłuchuje go jeśli nie to wychodzi z kopuły ale ona sama nie znika dalej pokrywa Wala by go nie widzieli ...
podchodzi do Isha z ukrytą fiolką
-Mogę jeszcze raz zobaczyć tą ranę ?
zapytał spokojnie ..

Wstała. Mimo silnego bólu podeszła do Ishero. Skłoniła się w geście przeprosin.
- Go-me-ne Ishero-sama... Ja wtedy... Ja nie jestem zła... - szepnęła, tylko tak żeby usłyszał.

Zerknął nieufnie na fiolkę, ale odsłonił klatkę piersiową i zdjął brudny od brwi bandaż. Pokazał paskudną, głęboką ranę.
- I co?

Spojrzał na Aiko. Chcąc nie chcąc, musiało go to ruszyć.
- Nie powinienem być taki ostry - powiedział - Ale nie podoba mi się współpracowanie ze Żniwiarzami, wiesz o tym. Nie musisz przepraszać...

Khaine wylał mu trochę zawartości fiolki na ranę i czekał na rezultaty ..
-powinno pomóc ..
gdy tylko Wal zniknął kopuła także ..
wyprostował się i spojrzał na Isha
-I jak ?
czasem patrzył na ranę

Przyglądał się ranie, która powoli... ale bardzo powoli, zaczęła się goić. Mógł obserwować cały proces gojenia.
- Ciekawe - powiedział cicho - Dzięki.
- Interesuje mnie natomiast, skąd masz to coś, co uleczyło ranę zadaną przez Żniwiarza i po co ta kopuła przed chwilą.

Przyglądał mu się nieufnie.

- Było to konieczne... - powiedziała półtonem - Jestem niemożliwa...
Dalej trzymając się za brzuch, ruszyła do wyjścia. Zachwiała się, gdy mijała właśnie jakieś krzesło. Upadłaby, gdyby w ostatniej chwili nie oparła się o niej.
Rzuciła w ich stronę pożegnalne spojrzenie, po czym błyskawicznie znikła.

-To coś ? hmmm.... znalazłem w kieszeni .. zapomniałem że kiedyś dał mi to pewien mnich ..
odsunął się lekko tak by nie być przy nim jak para
-A kopuła ? bo ten wytwór musiał być chwilę w ciemności ..
spojrzał jeszcze raz na ranę ..
-Mam nadzieję że już nie boli ?

Przyglądał się zasklepiającej się ranie.
- Pewien mnich... kiedy ludzie nie mogą uleczyć tych ran najsilniejszymi technikami - powiedział spokojnym, ale bardzo cichym głosem.
- Pomyślę nad tym, Khaine.
Zniknął.

-tak .. żegnaj ..
powiedział i znikł

Wszedł, z jakąś cieniutką teczuszką.
- Gdyby nie milczenie Akatsuki, uznałbym to za wielką tragedię... - powiedział do siebie, siadając przy barze - Ale teraz jest to jedynie wielki problem, któremu trzeba szybko zaradzić... tylko, co ja mogę zrobić?
Miło upadku Anbu, był w nadzwyczaj dobrym nastroju. Przeglądał teczkę bujając się w krześle.

Wlazła do baru, ciągnąc za sobą Hancię.

-No to może jak na prawdziwe damy przystało- strzelimy po kokosowym likierku?

Dostrzegła Isherka.

-O Iszu....tzn. Pan Otokage się zjawił Jak miło...

Usiadła przy ladzie.

- Kokosowy likierek? - zastanowiła się. - Nie, dzięki, wolę kawę... - uśmiechnęła sie lekko i Stanęła przy Kayli.
- Ohayo ^^ - przywitała Ishero i kalpnęła na kanapie.

Dostrzegł dwie przybyłe i wyszczerzył się do nich.
- Siemano
- Ko...ayla! Kopę lat! - uśmiechnął się.
Miał ochotę śpiewać . I sobie powspominać...

Barman podał dziewczynom to, czego zażyczyły, czyli kawę i likier

-To prawda, Otokage-sama I dobrze się składa, że się na siebie natknęliśmy, bo pora wyjaśnić pewną niejasność. Właściwie to chodzi o Żniwiarzy. A więc.

1. O co tym brzydalom chodzi?
2. Kto to Wal?
3. I co ma do nich Khaine? Właśnie poleciał za kimś.

Wzięła od staruszka kawę. Skuliła kolana na kanapie, wsłuchując sie w ich rozmowę. Pomieszała kawę kilka razy łyżeczką, a potem wsadziłą ją do usta i tak trzymała. Kawę usadowiła sobie na jednym z kolan, opatulając ją zimnymi dłońmi.

- Eh... miałem nadzieję, że skoro się spotkaliśmy, to będzie można porozmawiać o czymś luźniejszym No, ale skoro tak wolisz, powiem ci co wiem. Nie ma tego wiele.
- Wszyscy w okolicy wiedzą już, że ci tzw. "Żniwiarze" są tutaj w poszukiwaniu artefaktów, które cholera wie, do czego są im potrzebne. Kilku z nich pojawia się tu częściej, a najczęściej właśnie nijaki Wal. Z tego co zauważyłem, większość Żniwiarzy nie zwraca się ostatnio do nas z otwartą wrogością, ale pojawiło się kilku innych, którzy chcą walczyć z takimi jak Wal. Chyba mają tam jakąś rebelię .
Zastanowił się nad udzieleniem odpowiedzi na ostatnie pytanie.
- Cóż... szczerze to nie mam pojęcia. Ale martwi mnie spokój z jakim się do nich zwraca.

-Może mają za mało miejsca u siebie, dlatego się do nas przenieśli? Tak myślałam, że ich za dużo -.- Długowieczność nie zawsze sprzyja...

-Może Khaine sam jest Żniwiarzem- ziewnęła, po czym stwierdziła beztrosko- W razie czego mogę go zabić

-Otokogaaaaage-sama. Jakie znowu luźniejsze gadki?! I tak ostatnimi czasy się obijam po świecie, od czasu do czasu trenuję. Potrzebuję jakiegoś zlecenia, misji, czegokolwiek

- W takim razie prosiłbym cię o coś... nie jest to co prawda otwarta misja, ale z całego Oto tobie najbardziej ufam.
Zastanowił się przez krótki moment.
- Czy mogłabyś... zbadać sprawę Haichi? Poszukać jej... przeprowadzić wywiad. Zaginęła jakiś czas temu. Anbu upadło.

- Nie sądzę, żeby Khaine był Żniwiarzem - wtrąciła swoje trzy grosze. - Ma artefakt, może dlatego... - znów pomieszała kawę.
- No właśnie, pogadajmy o czymś innym, a nie tylko Żniwiarze, Żniwiarze i Żniwiarze Pogadajmy o... o, pogadajmy o tym, jak jeszcze nie byliśmy takimi nudziarzami. - przypomniała sobie o czymś. - Kto pamięta ślub Tenshi i Saito?

[]

Znikł

-Haichi...-powtórzyła- Wydawała się być pewna siebie, rozważna, odpowiedzialna Liderka ANBU. Nie martw się, na pewno to tylko jakaś chwilowa niedyspozycja z jej strony Ale bądź co bądź zajmę się sprawą.

-Ja pamiętam! Byłam świadkową!!!! Ciekawe, co się teraz z nimi dzieje

Wypiła likier do końca, wstała.

-Na mnie pora. Cy'a.

Zasalutowała Hani i Iszowi, po czym wyszła pewnym krokiem z baru.

Nagle w jej oczach wszyscy zniknęli... Serio . Spojrzała na barmana i dobiegła do niego, zostawiając kawę na stoliku.
- A widzi pan? Widzi? - krzykneła uradowana. - To ona!
- Ale kto? - spytała zdziwiony.
- Kaori! - krzyknęła, podskoczyła w miejscu, ubrała się i zniknęła.

Wpadła do baru. Wyglądała na pełną energii, aczkolwiek również nie miała humoru. Walła (WALła ) się na kanapę.

przyszedł klon Khaina zamówił Sake i usiadł koło Aiko ..

Podniosła tułów w górę, patrząc wścibsko na chłopaka. Mrugnęła kilka razy i znów położyła się na kanapie. Mało ją obchodził.

-o co chodziło w rozmowie z Walem ?
zapytał pusto

- Jakiej rozmowie? ==" - wycharczała.
Nie miała ochoty zbytnio z nim tu siedzieć.

Karczmarz przyszedł i podał mu szklankę wody ..A Khaine spojrzał w swoje odbicie
wyglądał na smutnego i na zamyślonego ..
-Wtedy co przyszedłem ..Rozmawiałaś z nim kiedy nagle zjawili się inni..
mówił z lekką nutką żalu nad sobą
kiedy się tak patrzył w swoje odbicie pomyślał *Wybryk natury ..*
bo tym zgniótł szklankę i wylała się woda .. trochę pokaleczył sobie dłoń i zaczęła lekko cieknąć Krew

Podniosła się do siadu. Poprawiła kołnierz bluzy i wstała.
- O niczym - odpowiedziała bez emocji.
Skierowała się w stronę wyjścia. Znikła.

Klon sie dezaktywował

Przez ścianę przeleciała pewna niematerialna istota Była to drobna, młoda dziewczyna o białosrebrzystych włosach. Rozejrzała się po barze spoglądając na malowidło na suficie po czym myśląc iż barman jej nie widzi usiadła na krześle przy ladzie.

Dziewczyna po dość długim czekaniu znudziła się. Wstała od lady i lewitując kilka centymetrów nad ziemią przeleciałam przez jedną ze ścian by zniknąć za nią.

przyszedł klon Khaina do karczmy
zamówił Mleko i usiadł popijając

Przyszła do karczmy, przeglądając jakieś papiery. Usiadła przy ladzie.
- Ohayo
Zamówiła soczek i zabrała się do czytania. Po chwili jendak spojrzała na chłopaka i skojarzyła go z ostatnimi wydarzeniami w karczmie.

dalej popijał mleko w lekkim zamyślu ..
po chwili jednak gdy wypił zamówił drugie ciepłe z dodatkiem miodu
no i kisiel oczywiście

Spojrzała na kisiel podejrzliwie, gdyż nigdy za nim nie przepdała, a potem wróciła do czytania. Po kilku sekundach jednak schowała papiery.
- Przydałby sie jakiś sekretarz, co by to robił za ciebie - mruknęła pod nosem, a potem zaczęła sie przygladać swojemu milczacemu towarzyszowi kątem oka.
- Zdradzisz mi swoje imię?

Khaine spróbował Kiślu a p chwili go wypluł i rzucił w Karczmaża
-JA chciałem TSUSKAWKOWY A NIE JABÓŁKOWY !!
po chwili gdy się otrząsnął dopił mleko i spojrzał na dziewczynę z mlecznymi wąsami
-Khaine .. A ty ? ..gdzieś cię już widziałem

- Mamy jedną wspólną ceche - powiedziała obserwując rozbawiona jego reakjce z kiślem.
- Wanila. Mogłeś mnie często widzieć, bo kręcę się po okolicy.

-Tak bardzo często cie widziałem miło poznać ..
po chwili karczmaż przyszedł z pełną miską Świeżutkich truskaweczek .. takich pachnących mmm.. a obok postawił śmietankę
-Oooo dziękuję
powiedział Khaine rozbawiony i zaczął jeść odrywając ogonki gdy trzyma truskawkę w buzi
-Widziałaś może Isha ? ciekawe jak tam jego rana i czy lekarstwo zadziałało
mówił zajadając powoli

Nie odpowiedziała, zbyt zaabsorbowana gapieniem sie na truskawaki.
- Staruszku dla mnie to samo! - Walnęła pięscią w ladę

- Isha? Ostatnio to prawie wogóle, mam nadzieję, ze wyzdrowiał, chcociaż skoro ostatnio go nie widac - Wyobraziła sobie, że przez drzwi wchodzi dusza Ishera i dreszcze jej przebiegł po plechach. - Nie, na pewna doszedł już do siebie.

(KArczmaż wystawia głowę za lady i mówi po cichu)
Skończyły się .. XD
khaine je te truskawki ze smakiem aż jedną ugryzł że poleciało z truskawki trochę soczku w usta Wanili
-Też go ostatnio nie widziałem .. jednak moje źródło na pewno podało odpowiednie lekarstwo

Omały włos nie zemdlała. Otarła usta i wskoczyła na ladę z gracją. Przewróciła barmana.
- Co to znaczy skończyło się??!!
Zaczęła wywracać cały arsenał do góry nogami. W końcu znalazła swój soczek truskawkowy, co nieco ochłodziło jej zapał.

Wyżłopała sok i chwyciła swoje dokumnety.
- Na mnie już pora - pożegnała sie i wyszła z baru skocznym krokiem.

Wszedłem do karczmy. Usiadłem i zamówiłem sok pomarńczowy. Nadal myślałem o moim zanpakutou...

W trakcie picia soczku mój zanpakutou ponownie zaświecił... Ciekawe w czym rzecz... Będę musiał z nim porozmawiać...
Wstałem i wyszedłem...

[nic juz truskawkowego nie ma ]
(mogłaś pewnie zaobserwować że Barman wypił ten soczek
Nie bij mnie !
barman się zchował i wyszedł z garnkiem na łbie i patelką w ręce

Khaine spojrzał dziwnie na dziewczynę ..
i to co zobaczył zdziwiło go tak że truskawka mu spadła na kolana
-Kobieto uspokój się !
wziął jedną truskawkę wskoczył od tyłu na dziewczynę tak że wychodził na nią nad głową i wepchnął jej truskawkę do ust (taką wielką )
po chwili khaine wyłupił oczy i spogląda na dziewczynę


[sory net ]

[Khaine... ona poszła ]

[wiem o.O ale ja to napisałem w czasie gdy mi sie net wyłączył i tera jak wszedłem włączyło się ]

Przyszła do baru z papierami w rękach.
- Cholera, tyle tego jest, że nie mam nawet czasu pomyśleć o czymś innym ^^ - westchneła do siebie i położyła wszystko na ladzie.
- Kawę poproszę - usmiechnęła się do barmana i zaczęła mozolnie wypełniac papiery, czasami popijając czarny napój.