Gorące źródła

Wynurzył się z drugiej strony źródełka, kilka metrów za jej plecami.
- Nie musisz mnie o nic podejrzewać Tak naprawdę, to niczego od ciebie nie oczekuję. Nauczyłem się niczego nie oczekiwać od nikogo
- Ale lubię się bawić i przekomarzać, więc będziesz musiała to znieść

Odwróciła się gwałtownie.
- Moja mama raz mi powiedziała, że wolała moralistów... Ja chyba też ich wolę - uśmiechnęła się i zdmuchnęła grzywkę z oczu, pewnie po raz setny.
- Będę musiała to znieść? Jakieś aluzje? - usiadła wygodnie na przeciwko niego.

- Moralistów mówisz - wzruszył ramionami - Może i byśmy się dogadali na tym tle
Rozparł się wygodnie przy krawędzi, przyglądając się jej spod przymrużonych powiek.
- Żadne aluzje, kochana Z reguły moje słowa należy odbierać bardzo dosłownie, chyba że są pozbawione sensu. Wtedy trzeba się go doszukiwać
- Poprzez znoszenie mam na myśli to, że będziesz musiała ścierpieć moje idiotyzmy. Właśnie ty, bo właśnie z tobą rozmawiam ^^. Nie potrafię żyć z wieloma ludźmi, ty byłaś pierwsza, z którą mogę się dogadać, więc padło na ciebie

- To nikt z tobą wcześniej tak długo nie wytrzymał? - zdziwiła się i zrobiła coś w stylu "hmpf" .
- No, to akurat potrafię zrozumieć - spojrzała na niego z góry i jak zwykle się uśmiechnęła, machając lekko stopami w wodzie.
- Ja mogę się dostosować... W każdym razie, akurat ja każdego znoszę, jestem odporna - nachyliła się i znów podparła dłońmi brodę. Siedziała teraz na wprost twarzy chłopaka.

- Nie chodzi o to, że nikt ze mną tak długo nie wytrzymał - uśmiechnął się lekko - Aż taki zły nie jestem chyba. Ale to ja nie potrafię znieść życia z ludźmi ^^. Między innymi dlatego przez lata podróżowałem samotnie. Nie dołączyłem do Oto, mimo że Ronni wielokrotnie mi to proponował. Życie w grupie, w czymś na wzór wielkiej rodziny zwyczajnie by mnie zabiło ^^. Powolną śmiercią w męczarniach...
Uśmiechał się wciąż ciepło. Popatrzył jej w oczy trochę smutno.

Niby go zrozumiała, ale tak, chyba, nie do końca... Odebrała jego spojrzenie mrugnięciem...
- Rozumiem Mr. Rode - samotnik z krwi i kości... - poczochrała mu trochę czuprynę. - No cóż, pan wybaczy, ale Hana potrzebuje bynajmniej poduszki, bo jutro czeka ja kolejny męczący dzień z bachorkami w roli głównej - uśmiechnęła się pocieszająco i złapała go delikatnie ciepłymi dłońmi za oba policzki.
- No już, uśmiech! - próbowała go jakoś pocieszyć, mając nadzieję, że chociaż to jej wyjdzie.
Zanim wstała przechyliła głowę na bok i dała mu buziaka w policzek.
- A teraz... sayonara - uśmiechnęła się ostatni raz i zniknęła.

Uśmiechnął się.
- Wcale nie zamierzam się przestać szczerzyć - powiedział cicho za nią ze śmiechem - A jeszcze będziesz mnie o to błagać >D
Zniknął razem ze swoimi ubraniami.

Pojawił się i od razu wskoczył na bombę do wody, nie zawracając sobie głowy ubraniami.
- YAHOOOOO!!!! XD

Przyszła z papierami przyciśniętymi do klatki piersiowej. Podeszła bliżej do źródełek i zmarszczyła brwi.
- Hej, nie sądziłam, że cie tu spotkam ^^ - spojrzała dość sceptycznie na porozlewaną wodę i podeszła bliżej. Położyła pakunek w jakimś suchym miejscu i podwinęła nogawki, żeby zamoczyć nogi do kolan w ciepłej wodzie.

- Huh? Dlaczego? - zdziwił się - Najlepiej od razu się przyznaj: miałaś nadzieję, że mnie tu nie spotkasz, no nie? Albo, że w ogóle juz mnie nie spotkasz
Zaśmiał się.
Zdjął przemoczoną kurtkę.

- Nie, żadna z tych opcji mi nie pasuje A tak poza tym to jesteś egoistą! Dlaczego miałabym mieć nadzieję, że cię tu spotkam? - zaśmiała się i wsadziła ręce w kieszenie płaszcza.

- Wcale nie powiedziałem, że miałaś nadzieję, iż mnie tu spotkasz A egoistą jestem, owszem I to cholernym.
Pluskał się wesoło.
- Skoro nie, to jaka opcja ci pasuje?

- No tak, ale miałam sposobności, żeby tak sądzić i nie po raz pierwszy udowadniasz, że jesteś egoistą - uśmiechnęła się i westchnęła, spoglądając czasami w ruszoną taflę wody.
- Jak już mówiłam - ŻADNA Aha, jeszcze jedno... Do tego zachowujesz się jak dziecko!

- No dobra, jak chcesz Twój wybór...
- Ej, a to ostatnie za co?! Co ja znowu zrobiłem?!

Zaczęła się śmiać, a że do tego on okazał taki wielki bulwers to przewaliła się na plecy.
- Za... nic...

-
Przyglądał jej się, nie bardzo wiedząc, o co jej właściwie chodziło .
- Ej... co to ma być? He? Co ty tam kombinujesz, co?

Podpłynął do niej i zaczął ją łaskotać.

Próbowała się wyprostować, ale coś jej z deczka nie wyszło .
- Aaa, nie, tylko nie łaskotki! - bądź co bądź śmiała się na całego i cicho piszczała, próbując jakoś odepchnąć jego ręce .

Nie dawał za wygraną. Ostatecznie, wciągnął ją do wody.
- No, teraz sobie siedź, jak takaś cwana

Odpłynął dalej, by go nie oskarżyła o różne dziwne rzeczy.

Rozdziawiła usta udawając oburzoną.
- Ja?! Cwana?! Ależ skądże - w ostatniej chwili zdążyła go ochlapać dość dużą ilością wody.

I tak był mokry. Zwisało mu to .
- Tak, cwana

- Wcale, że nie - znów go ochlapała. - Masz na to dowód? He? Masz? Masz?

- Nie wszystko da się udowodnić, nawet jeśli jest prawdą - odpowiedział filizoficznie.
Rozparł się wygodnie w jakimś rogu.
- Zmęczony jestem... - mruknął do siebie. Zastanawiał się, gdzie mógłby spędzić kolejną noc. Nie chciał się uwalać bratu na głowę.

Odchyliła głowę na bok, kości odpowiedziały głośnym strzyknięciem.
- Zmęczony, hm? - uśmiechnęła się sama do siebie. - A jeśli nie jestem cwana? Bo nie jestem ... chyba xP... - zachichotała.
- Wciąż nie masz gdzie mieszkać?

- Czuję się, jakbym miał za moment zasnąć ^^ - przyznał - A mieszkania nie mam, bo mieszkanie jest wiążące. Nie potrzebuję miejsca, które mógłbym nazwać domem. Dom jest tam, gdzie jest serce, a moje serce nie ma swoich ulubionych miejsc
Przymknął powieki.

- Ja uważam, że mieszkanie nie jest wiążące... Oprócz tego, że trzeba tam sprzątać, mieszkać i ogólnie przebywać... Ja tam lubię swój dom I w ogóle zaproponowałabym ci, żebyś tam się chociaż raz dobrze wyspał, ale skoro takie masz zasady, to nie zmuszam - wyszczerzyła do niego białe ząbki i wstała, zabierając z podłogi papiery.
- Skoro tam bardzo chcesz i skoro tak bardzo ci tu wygodnie, to śpij, oyasumi - podeszła do niego, poczochrała mu włoski na "do widzenia" i odeszła.

- Raz nocleg w jednym miejscu nie zaszkodzi - uśmiechnął się wesoło - Ale zaproszenia z litości nikogo nie ucieszą. Chyba się zdenerwowała...
Zniknął.

Pojawiła się przy rzeczce. Wskoczyła na jeden z większych kamieni i zaczęła przeskakiwać na mniejsze.

Pojawia się w rzecze. Wychdzi z niej mokry do pasa i siada pod drzewem.

Gdy nagle skoczyła na jeden z głazów zobaczyła wyłaniającego się chłopaka z wody.
- Łaaa-A - przestraszyła się i wpadła do wody.

Przepraszam..
Powiedział siedząc już pod drzewem, nagle wstał i podszedł do brzegu.
Pomóc??

- Pomocy by się przydała '' - spojrzała na niego i wyciągnęła rękę.

Wyciagnął do niej dłoń i wyciagnął ją z wody przyciągając do siebie. Po chwili odsunąl się.
O prosze..

- O dziękuje - uśmiechnęła się stając na suchym lądzie - I kolejny raz jestem mokra. A mój gorset nie jest wodoodporny - spojrzała na siebie całą mokrą.

Hehe...Może chcesz coś czym się wytrzesz??
Zapytał
A to moja wina przepraszam/

- No przecież że twoja - uśmiechnęła się - Cierp za to xP - łapie go za bluzę i przyciąga do siebie. Odwraca ichiw stronę wody, a potem wrzuca go do niej xP
Opiera rękę o głowę.
- Przepraszam za wczoraj, czy kiedy to tam było. Czasem tak mam...

A daj spokój zapomniałem o tym....
Powiedział wychodząc z wody.

Tym razem ona go wciąga łapiąc go za rękę. Gdy wychodzi puszcza go, a sama siada przy rzeczce.
- Słyszałeś jak ja to mówiłam, gdy byłeś po wodą?

Tak słyszałem...
Powiedział siadając obok niej..

- Jakiś mało rozmowny jesteś - pchnęła go w ramię - Co Ci?

A nie wiem czemu taki jestem, moze brak mi towarzystwa. Ostatnio gadam tylko z Tobą i na dodatek tylko nocami i to krótko...Miło się z Tobą rozmawia ale z innymi takze bym chciał tylko ze nie mają czasu. Ty jedyna go znajdujesz.
Powiedział patrząc w niebo i kładąc się.

- Na początku pomyślałam, że masz mnie dość. Bo to się często zdarza Ale potem jakoś minęło - spojrzała w dół, w swoje odbicie w lustrze wody i zobaczyła zupełnie inną osobę. Szybko odwróciła wzrok od lustra i dalej mówiła do chłopaka - Wcale nie krótko...

- Po prostu masz doła, a na doła nie ma nic lepszego jak wścibska, wredna, żywa koleżanka - uśmiechnęła się sama do siebie z niewiadomego powodu.

Nie jesteś taka, jesteś miłą i pomocna, no czasami wredna ale po za tym spoko.
Rozczochrał jej włosy..

Przymróżyła oczy, gdy rozczochrał jej włosy. Uśmiechnęła się. Wydała z siebie bardzo niski dźwięk, którego Toushi nie usłyszał. Po chwili wyglądała jakby na kogoś czekała.

No odrazu lepiej..
Powiedział i pogłaskał ja po głowie co miało znaczyc ze poprawia jej włosy. Zabrał rękę i podłożył sobie ją pod głowe.

Po chwili przybiegl jej wilczek. Poglaskala go po grzbiecie.
(klawisye mi sie popryestawialz )

Nie zauważył wilka ponieważ był zapatrzony w niebo, milczał.

- Żyjesz? - obróciła się w jego strone.

Przez chwile milczał ale potem jakby obudził się z transu.
TAk tak..