Pod wodospadem

Odetchnęła, gdy chłopak odszedł.
- Przybyłam dla pewności. Nie spodziewam się, że będziesz milczeć jak grób - uśmiechnęła się, jak na dzieciaka przystało.
Przywitała chłopaka serdecznym gestem głowy.

Zerknęła na Ross'a.
- Ohayo - przywitała go z lekkim uśmiechem.
- Nie spodziewałaś się? Myslisz, że do końca będe ci posłuszna? Jeszcze sie nie zdecydowałam, jesli chcesz wiedzieć

Przyglądał się paniom z góry, wahając się: interweniować czy nie?
Pierwsza myśl - no wypada...
Druga myśl - albo nie .

- To ja nie przeszkadzam
Odskoczył sobie kilka drzewem dalej i uwalił się na wielkiej gałęzi.

- Mi nie chodzi o posłuszeństwo - zachichotała, jak mała dziewczynka, która niczego nie rozumie - Chcę, żebyś opowiedziała się po naszej stronie i w miarę możliwości, pomagała - przymknęła jedno oko - Mogłabym nawet spełnić twoje życzenie. Jeśli tylko byłabym w stanie.
Spojrzała na chłopaka.
- Nie przeszkadzasz. A tak przy okazji, jestem Tora - poczekała na jego odpowiedź, a potem wzrok znowu skierowała na Hanabi.

- Hana, miło mi - uśmiechnęła się, wsadzając ręce do kieszeni i obracając jedną dłoń na zielonej, szklanej kulce.
- Przykro mi, że tak wyszło, ale obawiam się, że ci nie pomogę... Przepraszam... poproś jednak kogoś innego
W razie czego miała przygotowany Seele Schneider. Od pewnego czasu przypinała go do spodni.

Nagle, niemal znikąd, przybyła tutaj zakapturzona postać Kida. Z rękoma głęboko w kieszeniach swojego płaszczu wbił swoje chłodne spojrzenie w obecnych tutaj ludzi. W połączeniu z lekkim uśmieszkiem na twarzy, przyprawiał nieco o dreszcze. Wyjął dłonie i ściągnął kaptur. Teraz w oczy na pewno rzuciły się 3 białe paski na czarnych włosach chłopaka.
-Ohayo...- przywitał się krótko i głośno.

- Helle Weren. Mówcie mi Helle, Weren... Ross... czy jak tam wolicie.
Popatrzył na przybyłego spod zmrużonych powiek. Skrzyżował ręce pod głową.
- Yo pasiasty

-
- Tak jak mówiłam, mam cię zabić. Jednak tego nie zrobię, pod jednym wrunkiem - umilkła czekając na odpowiedź Hany. Najpierw chciała pozać jej reakcje, a dopiero potem wyjawiać ten pomysł.
Spojrzała na dziwnego przebierańca.
- Yyy!!! To ciebie szukałam! - zawołała do niego. Wiedziała, że niektórzy przedstawiciele tej rasy nie przepadają za SS.

- Słucham? - zdziwiła ją odpowiedź Tory. - Idiotyzm jest chorobą nieuleczalną, Hanka... =.=' Co za żarty... - mruknęła do siebie.
- Ta? Pod jakim niby? Kupić ci watę cukrową? Zaprosić do cyrku czy może zaprowadzić do Wesołego Miasteczka?
Na dźwięk słowa "pasiasty" ledwo powstrzymała się od śmiechu.

Spojrzał kontem oka na Helle. Uśmiech nadal nie znikał z jego twarzy.
-Pasiasty... Gdybyś nie był istotą żywą, nie mówiłbyś tak- rzekł tym samym tonem głosu co wcześniej, po czym zerknął na Torę. Nie da się ukryć, na jego twarzy namalowało się lekkie zdziwienie.
-Szukałaś? Masz jakąś sprawę, dziewczyno?- zapytał chłodnym, a za razem zaciekawionym głosem.

- Hej, nie chciałem cie obrazić. I owszem, żyję. Narazie
Przeciągnął się mocno, przytrzymał gałęzi nogami i zawisł głową w dół. Rozejrzał się.
- Nudno... zero rozrób, zero krwi, zero masakry v-v yarre yarre...

- Poczekaj no chwilę, kochaniutki.
Całkowicie zniknęła. Nagle była, a po sekundzie jej... nie było
Pojawiła sie za Hanką, z jednym sztyletem przy jej gardle.
- Nie drwij ze mnie, bo naprawdę nie skończysz dobrze - uśmiechnęła się, jakby nie zdawała sobie sprawy z własnych słów - Nie, to się nie... - przejechała sztyletem po skórze dziewczyny - ...uda

Patrzyła na nich uważnie, obserwowała każdy ich ruch. Nawet ten najmniejszy... w obserwowaniu była całkiem dobra .
Nie odezwała się, kiedy Tora pojawiłą sie za nią i nawet wtedy, gdy poczuła nóż na swojej szyi. Z całej siły uderzyła ją w brzuch, więc dziewczyna powinna sie zgiąć z bólu. Jednak skóra na szyi troche ucierpiała... mała struzka krwi poleciała po krtani. Hana użyła Hirenkyaku i pojawiłą się obok Helle'a, stojąc na gałęzi.
- Mówiłeś cos o braku rozlewu krwi? Zaraz pewnie będziesz ją miał

(Dwie sprawy... Tora- nie lubię postów, gdzie userzy nagle znikają i pojawiają się gdzie chcą z nagle znalezioną bronią i w idealnej pozycji ;/ Hana- uwierz, gdyby od tego uderzenia w brzuch choćby trochę odleciała, to nie byłoby szans, byś chociaż w średnim stopniu nie miała przeciętej skóry)

Patrzył na to wszystko ze znudzeniem. Westchnął tylko i pokręcił głową. Podszedł bliżej Tory i powiedział do wszystkich:
-Gdyby to była walka człowiek vs. człowiek, nawet bym na to, nie patrzył jednak... Misato Hanabi, jako członek rasy o bardzo wysokiej duchowej świadomości powinnaś wiedzieć, że choćby grożenie istotom żywym o mniejszej świadomości nie powinno wchodzić w grę... Wiem, że nie zaatakowałaś, lecz twe słowa na to wskazują, a ja jako Vizard... Nie... Jako duchowy opiekun muszę w takich sytuacjach interweniować... Jednak nie jesteś chyba na tyle "zielona", czyż nie?
Spojrzał na Torę i dosłownie wwiercił w nią swoje spojrzenie.
-A ty, dziewczyno, nie powinnaś atakować duchowych opiekunów ludzkości takich jak Quincy... W końcu oni żyją, by wam, ludziom żyło się lepiej... No... Może nie licząc Shinigami, których powinno się wybić... Albo przynajmniej Radę 46...
Diabolicznie się uśmiechnął, co było rzadkością u niego

Przyglądał się sprzeczce.
- Wiesz... miałem na myśli jakiś sensowny konflikt Gdybym wziął udział w jakiejś bójce, szefowa bez dwóch zdań skróciłaby mnie o głowę. Wreszcie bylibyśmy tego samego wzrostu
Podciągnął się na nogach.
- Duchowi opiekunowie...? - szepnął.

[Gome Kid, postaram się tak nie robić. Chociaż Tora ma dwa sztylety zawsze przy sobie w pochwach u łydek/bioder. I pamiętaj, że to nie ty jesteś MG w tej walce xP]

Odkaszlnęła, gdy Hana udeżyła ją w brzuch. Nie zdążyła zadać rany.
- - no i uciekła jej.
- Haha, nawet Mistrza Quincy nie potrafisz obezwładnić? No tak, dzieciak z ciebie.
- Zamknij się x3 Nie chciałam jej zabić, ale ona nie chce się przyłączyć - jej wypowiedź była dziwna, bo nikt nie usłyszał głosu demona. Wyglądało to tak, jakby Tora mówiła sama do siebie - A wątpie, żeby dochowała tajemnicy,
- No tak Użyczyć ci swojej mocy?
Tora umilkła. Wiedziała, co mogło się z nią stać ulegając demonowi.
Odbiła się od jakiegoś drzewa. Poleciała w stronę gałęzi, na której stała Hanabi. Chwyciła się jej dłońmi od dołu i zakręciła się na niej. Spróbowała zrzucić Hankę pożądnym kopniakiem. A siły miała sporo <3.
Po chwili zareagowała na słowa Kid'a.
- Hanabi wie za dużo o moim planie, to wszystko. A co do Shinigami... - zacięła się - obdadamy to późnej - mówiła, kiedy sytuacje miała opanowaną.

- Shinigami zdecydowanie powinno sie wybić. Co do jednego... - zgodził sie z Kidem cicho, powazniejąc na ułamek sekundy.
Zaraz jednak rozpromienił się.
- Ojoj, późno Cza się stawić na zebranko. Rączki całuję

Se znikł.

[oświadczam iż do końca nie zrozumiałam intencji koleżanki Tory, więc napiszę post pewnie nie odpowiadający jej postowi powód: nie powiem *___*]

Przypatrywała sie dokłądnie Torze, słuchając równie umiejętnie Ross'a.
- Aha... No cóż, ja na twoim miejscu nie narzekałabym na brak wzrostu, jego nadmiar czy cos innego - zażartowała.

Więc... patrzyła jak Tora odbija sie i wpada na gałąż, na której ona stała, ale nie zdążyłą porządnie zareagować i zleciała na ziemię. Nie na plecy, ale na nogi. Upadek porządnie bolał
- Ta, jasne... - wstała z drżącymi nogami. Rusz co rusz, spadek z gałęzi nie jest zbyt miły.
- Wiem na tyle, że mogłabym twój plan porządnie obmyśleć, zaaranżowac sie w go nie raniąc nikogo i jeszcze wyjść z tego cało Cóż... mam jeszcze jeden dzień, tak? Skorzystam z niego - mruknęła. - Tymczasem sayo - piszczel cholernie ją bolał, zniknęła.

[Teraz ja nic nie zrozumiałam ]
Seskoczyła do leżącej Hany.
- W tym momencie nie miałam ochoty ani na chwilę cię zabić - uśmiechnęła się. Schowała sztylet, który cały czas miała w dłoni. Odwróciła się do dziewczyny plecami.
W pewnej chwili, ręka zaczęła ją cholernie piec.
- Nie... Nie teraz - wymamrotała i zniknęła przed Hanabi.

Znowu został sam. Widocznie jego tekst był zignorowany, ale co zrobić? Taki żywot inteligentnego. Westchnął i narzucił kaptur na głowę. Odszedł, mozolnie stawiając krok po kroku.

Na jednej ze skalnych pułek pojawił się z nikąd czarny kot o złotych oczach. Była to Yoruichi. Zeskoczyła ze skalnej pułki na skrawek trawy patrząc tym samym na tafle wody. Siedziała i czekała podziwiając piękny wodospad.

chłopak po jakimś czasie dotarł nad wodospad usiadł
na skale i rozglądał się
-he chociaż tu spokojnie,szepną

Kot wyczuł energie obecnego tu mężczyzny.
-Shinigami tutaj?
rzekł męskim i cichym głosem z przebłyskiem w oku. Yoruichi pod postacią kota zaczeła zmierzać w jego kierunku z zaciekawieniem

-(ziewa) no można się troche przespać
po czym oparł się o drugi kamień i odpoczywał
-może dzisiaj mi się uda odpocząć ,powiedział'
i przysnął sobie dzieciak

Yoruichi skoczyła na ten sam kamień co oparł się o niego shinigami, usiadła spoglądając na niego złotymi ślepiami. Nie odezwała się narazie nie czuła takiej potrzeby.

Pojawił się na szczycie wodospadu, spojrzał w dół. Perspektywa skoku w dół wydawała mu się całkliem zachęcająca, ale wypadało wziąć jeszcze pod uwagę, że byłby potem mokry - za tym z kolei nie przepadał.
Usiadł na jakimś płaskim kamieniu zastanawiając się. Błądził wzrokiem wokół.

Dostrzegła druga osobe znajdująca się na szczycie wodospadu jednak z miejsca nie ruszyła się. Bardziej ciekawił ją obecny shinigami niż ktos inny Ale kot po dłuższej chwili postanowił nie tracić również zainteresowania tym znajdującym się na szczycie. Yoruichi przechyliła głowe na bok dziwiłą ją to że lezący chłopak nie spostrzegł jej jeszcze.

[jesteś teraz kotem, tak?]

Spojrzał w kierunku obecnych, a raczej jednego śpiącego obecnego i kota - który zdawał mu się przyglądać. Także przechylił lekko głowę na bok, jego wargi wykrzywił dziwny uśmieszek.

-(ziewa) no dobra nie chce mi się spać
po czym wstał rozciągnął się i zaczął się rozglądać
wyczuł dwie osoby ale się narazie nie przejmował
-o shinigami,powiedział po czym znowu usiadł

(owszem jestem)

-Kolejny Leniwy shinigami.
rzekła głośno męskim głosem. Zeskoczyła z kamienia przechodzac obok shinigami po czym wskoczyła ponownie na jedną ze skalnych pułek machając czarnym ogonem.

-o gadający kot,powiedział
po chwili zastanowienia
-ja leniwy nie można się przespać,dodał
po czym skoczył za kotem
-aż tak leniwy to ja nie jestem,

- Oooo, Shinigami-da - jego uśmiech nieco się rozszerzył, ale było w nim teraz coś ze złośliwości i ochoty mordu - Jak miło spotkać...
W jego głosie nie było już cienia wesołości.
Podążył wzrokiem za kotem.
- O, gada Dobry.

-Dla mnie jesteś leniwy.
rzuciła do chłopaka głośnym i donośnym głosem.Podniosła małą głowę do góry patrząc na zdziwionego mężczyzne
-Co w tym takiego dziwnego?
zapytała z małą ironią w głosie

-nie jestem ==",ale to nie ważne,odpowiedział
po czym zaczął się rozciągać znowu
-a z resztął słyszałem że koty są bardziej leniwe,powiedział z głupim uśmieszkiem
po chwili usiadł
-kici kici kici ,zaczął dręczyć kota

- Może nie tyle dziwne, co rzadko spotykane
Zagryzł dolne wargi, podążając wzrokiem za Shinigamim. W jego oczach coś lśniło.

-Leniwe?
zasmiała się
-Nawet nie potrafiłbyś mnie złapać.
zarzuciła. Było to prawdą wkońcu Yoruichi była nadwyraz szybka nawet pod postacią kota.

-może i tak ale nie mam zamiaru cię ganiać,nie dla mnie takie zabawy ,odpowiedział
dalej siedząc spoglądał na kota
-e a wogle to jak masz na immię ,spytał kota
po czym wstał
-kapitan XI dywizji SS saito,przedstawił się

Zmrużył powieki. Wstał, ziewnął przeciągając się mocno i ulotnił się.

-Kapitan ciekawe. Yoruichi nazywam sie po prostu Yoruichi.
Nie chciała mówić mu pełnego imienia i nazwiska by czasem jej nie rozpoznał ani nic takiego.

-hmm Yoruichi czyżby Shihouin Yoruichi kapitan II dywiziony,spytał
po czym przyglądał się kotowi
-ale z ciebie kot Yoruichi-chan ,powiedział
przyglądając się dalej kotowi

-Chwilowo porucznik. Więc skoro mnie znasz może wróce do swojej prawdziwej postaci co ty na to?
To był moment który Yoruichi kochała, ten widok kiedy mężczyzna prawie że dostaje krwotoku z nosa na jej widok.

-no by było lepiej chyba, odpowiedział niepewny
po czy przyglądał się ,był ciekawy jak wygląda
-no możesz zaczynać Yoruichi,powiedział

-Skoro chcesz.
po krótkiej chwili Kot zamienił sie w młoda dziewczyne o pięknych kobiecych ksztaltach, była naga. Rozciągneła się poprawiajac długie włosy.
-Od razu lepiej.

chłopak odleciał do tyłu z krwotokiem z nosa XD
po chwili wstał i przyglądał się Yoruichi
no początku na górną część po tem coraz niżej i niżej
-no jest odrazu lepiej ,powiedział z dużym i głupim uśmiechem i cały czerwony
po czym wstał
sięgnął do plecaka
- a mam ,krzyknął
po czym wyjął aparat i zaczął robić fotki
po chwili przestał schował i dał yoruichi koszulke i spodenki,stanik też
-nie pytaj z kąd mam ,rzekł

Wzieła od niego tylko koszulke i spodenki. Ubrała się po czym biorąc stanik rzuciła go do wody
-Jest on nie potrzebny.

-coo krzyknął po czym skoczył za stanikiem
złapał przed wpadnieńciem do wody i wrócił stanik schował
-ten stanik ciężko był zabrać ,powiedział

-Ciężko?
wzdychneła i oparła swoją dłoń o biodro poruszając nim zgrabnie
-Rozśmieszasz mnie chłopcze.

-co porabiasz w takim miejscu Yoruichi,spytał
po czym znowu usiadł przyglądał się ciągle Yoruichi
-są takie nudy przez jakieś tygodnie nie widziałem pustego.

-Odpoczywam.
usiadła na skalnej półce zarzucając noge na noge
-Rzeczywiście puści coś ostatnio nie pokazują się dziwne.
przyłożyła palca do ust myśląc

-no bo takie nudy teraz w SS że nie ma co tam siedzieć ,powiedział
rozglądając się na boki nudził się coraz bardziej
(chociaż mam zdjięcia Yoruichi hihi)
-więc tak, nudy nudy nudy, żadnej rozrywki