Pod wodospadem

Wyszedł z cienia, trzymając rękojeść.
-Tylko wróciłem już jakieś problemy... A ja żadnego przeciwnika nie dostanę?
Z powodów wyższych jednak zniknął

(spałem 3 godziny tej nocy, muszę to trochę odespać ^^)

[no przecie nie było powiedziane, który dostał przeciwnika, a który nie ]

- Tak? To nie ty zabiłeś 30 Quincy w trzy dni, odwal się! - krzyknęła do niego coraz bardziej wnerwiona. - I to ja podejmę decyzję co z nim zrobić, sama doskonale wiem gdzie go skutecznie ukryć... - ukradkiem spojrzała na Ran'a.
- Żenada... - wezwała Renei, która stanęła obok niej i obie zaatakowały swojego Żniwiarza mieczami jarzącymi się błękitną poświatą.

Błyskawicznie dobyła zana i nie czekając na atak przeznaczonego jej Żniwiarza, uzyła shikai.
- Zmyl, Rainada.
Dookoła jej przeciwnika pojawiło się 9 jej klonów. Wanila wmieszła się pośród nich, zajmując pozycje za plecami żniwiarza. Zaatakowała w tym samym momencie co jej klony. <tylko mój cios moze zranić, reszta jest iluzją>

- Wybaczcie koledzy, nie moge pozwolić na to żeby nasze małe spotkanie skończyło sie przedwcześnie... - używam rei-kawarimi, by zniknąć, następnie pojawiam sie przy gościu który zabrał naszyjnik Hanie, odcinam mu ręke. Używam shunpo, by zwiększyć swoją szybkość, łapie naszyjnik i wykonuje kilkanaście kagebunshinów.

(każdy z nich bedzie miał kopie naszyjnika )

Razem z klonami rozpierzcham sie w różnych kierunkach, zostawiam jednego klona, który ma chronić Hane - Mimo że to nie mój styl, to ten naszyjnik do Ciebie wróci, jak tylko skończymy z tą jatką...

Szeroko otworzyła oczy.

"Jeśli chcesz mieć swoje marzenie... oddaj mi moje własne!", usłyszała znów głos w swojej głowie.
- Nie... podjęłam decyzję i nikt nie zdoła jej zmienić... Przykro mi... - aktywowała łuk i zniszczyła wszystkie klony. Użyła Hirenkyaku i pojawiła się przed Hokage.
- Nie pozwolę... - mruknęła jeszcze raz i wyrwała mu naszyjnik z ręki.
Renei chwyciła go za rękę, gdyby chciał zrobić coś głupiego i zamroziła ja do samego ramienia.
Obie rozpłynęły się w powietrzu.

( sprawa tylko taka że to tylko kagebunshin... )

[edytnęłam ^]

Po pierwszym ataku cios nie-klona dosięgnął stojącego najbliżej żniwiarza, zadając mu prawdziwą ranę. Wanila zdradziła gdzie stoi tym sposobem, więc wszystkie klony zrobiły dwa kroki w tył, zamieniając sie miejscami, by ta prawdziwa znów mogła sie ukryć pomiedzy fałszywymi.
Postacie Wanili otoczyły kregiem trójkę żniwiarzy.

Trzy fałszywe Wanile wskoczyły do srodka kregu i każda zaatkowała jednego żniwiarza. Jendoczesnie z nimi zaatakowała także ta prawdziwa, celując z głowy żniwiarzy.

( nie napisałaś tylko jakim cudem pokonałyście kilkanaście klonów rozpierzchniętych i poruszających sie w różnych kierunkach... bardzo szybko. Jestem wmieszany między nich, a przy kagebunshinach nie rozpoznasz orginału )

...

(jak hojnie )

Cofnęła uwolnienie zana. I rozejrzała sie wokoło.
- Znikneli...
Schowała miecz.

Dlaczego żadne ataki na nich nie działy, pomyślała i zniknęła.

Przyszedł z nieodłączną torbą na ramieniu i usiadł na jakimś kamieniu. Zamierzał poćwiczyć, ale przyszło mu do głowy, że chętnie by się odświeżył. O tej porze roku w tym miejscu musiała mieć odpowiednią dla niego temperaturę.
Wstał, zdjął płaszcz i koszulę, po czym wskoczył do wody.

Pojawiła się przy jeziorku, w którym pływał Ish. Użyła jakiegoś Katona i podgrzała mu trochę wodę

Poczuł, że woda zrobiła się cieplejsza. Nie odpowiadało mu to, więc podpłynął bliżej wodospadu, gdzie wciąż było zimno.
Dostrzegł sprawcę ocieplenia.
- Ej! - zawołał do Aiko - Przestań No i yo.
Przywitał obie.

Przestała.
- Ohayooo! - spojrzała na nową - Jestem Aiko

- Jaki wybredny? To już na chwilę przyjemności sobie pozwolić nie można?
Podpłynął trochę bliżej brzegu.

(nOWą żE W SENSIE NOWO PRZYBYłą)
- Jestem Aiko - przywitała się grzecznie, patrząc na dziewczynę.
Potem jej wzrok powędrował w stronę Ishero.

Przyszedł powolnym krokiem. Bez słowa powitania siadł po turecku na jakimś kamieniu. Przegryzł lekko dolną wargę i zaczął nad czymś ostro myśleć

Wylazł z wody, narzucił koszulę na ramiona i siadł na kamieniu wolnym od śniegu.
- Tak w ogóle, to dość ludnie się zrobiło - zauważył.
Sięgnął po swoją torbę, by mu "przypadkiem" nigdzie nie zaginęła.

- Czee Kuroi - wyszczerzyła się.
Po chwili odeszła i znika mówiąc tylko sayo na pożegnanie.
(Nie am rady teraz szybko pisać, bo robie dużo rzezcy na raz, a nie chcę was spowalniać)

Odsunął lekko głowę od tyłu z powodu hałasu
-Wiem, że mogłem zginąć, ale nie zginąłem...- odrzekł wymijająco

Pojawiła się z powrotem, tym razem z krukiem na głowie.
- Ohayo minna - uśmiechnęła się bo to, co zrobiła było dziwne.

Bez słowa zeskoczył z kamienia i wyjął Zanpakutou.
-Co was tak niesie do tych miejsc?

Zniknął, pojawił się z mieczem obok Kuroi'a i Ruki. Na razie nic nie powiedział.

Spojrzała na Rukie, bo możliwe, że uratowała jej życie. Cofnęła się kilka metrów w tył.
- * Teraz albo nigdy... Woda... Jest! *
Zbliżyła się do jeziorka. Wykonała kilka pieczęci.
- Suiton, Suijinheki - woda z jeziorka tworzy ogromną ścianę z wody przed Aiko, która po chwili leci na Żniwiarzy.

*Czy ona zauważyła, że nas też zaatakuje? ==*- pomyślał podirytowany i szybko użył Shunpo by znaleźć się na jakimś drzewie dalej od ściany wody

Odbił się mocno od gałęzi i poleciał w stronę jednego ze żniwiarzy (daj my na to że tego bardziej na prawo ). Spróbował zablokować Zanem jego kosę i kopnąć go z półobrotu w brzuch , a na dodatek zrobić to wszystko nawet nie dotykając ziemi.

Starała się jak najsprawniej uniknąć ataku Żniwiarzy. Kruka wzięła w ręce. Wyskoczyła kilka metrów w zwyż robiąc w powietrzu salto do tyłu. Tak znalazła się na drzewie nieopodal.
- Czego chcecie!? - warknęła.

Zajął się walką z drugim ze Żniwiarzy. Spróbował użyć na nim swojego Raitona, rażąc go w ten sposób silnym prądem elektrycznym. Odskoczył do tyłu oczekując efektów.

*Raz złamię swoje zasady i użyję mojego jedynego Kidou...*- pomyślał i kiedy ten się zbliżał, krzyknął:
-Hadou no gojuuhachi - Tenran!
Zaczął kręcić bardzo szybko Zanem, tak szybko, że aż wywołał huragan spoczywający tylko na tym Żniwiarzu. Miało to na celu obronę xP

Poczuła nagle silne pieczenie na plecach. Klękła, zaciskając zęby.
- Nie dostaniesz go... - nie było na to jeszcze pory, ale zdjęła bandaże krukowi i postawiła go na gałęzi.
- Odleć... - udało jej się jeszcze powiedzieć. Wiedziała, że krukowi skrzydło nie zrosło się do końca. Kruk nareszcie ją zrozumiał i zaczął odfruwać. Oddalał się.

Dostał z pięści w twarz, cofnął się o krok i zablokował cięcie mieczem. Odepchnął od siebie przeciwnika.
Sprawnym ruchem rozłożył miecz na dwa ostrza, wykonał coś w stylu młynka, by przeciąć Żniwiarza w pół.

-Stwórz, Tsubaki no Hana!
Zanpakutou zrobiło się całe czarne. Ignorując dwóch szpanujących (XD) żniwiarzy, zaczął gonić goniącego, który gonił kruka Co chwila używał Shunpo, by znaleźć się coraz bliżej niego. Kiedy był blisko, użył zdolności ShiKai: jego cień wydłużył się i wyszedł z ziemi jako czarne pnącze, które zaplątało się wokół nóg żniwiarza ^^

Podniosła się mimo silnego bólu. W trakcie wykonywała pieczęci do Shunshin no Jutsu. Zniknęła i pojawiła się na drzewie,przy którym leciał ptak. Złapała go w ręce i zaczęła jak najdalej uciekać. Po drodze zastawiła puapki z kart wybuchowych.

Uniknął cięcia Żniwiarzy poprzez wykonanie mostka do tyłu, po czym stanął znów prosto i pognał biegiem za pozostałymi.
- To nie jest normalne - stwierdził w pewnym momencie.

Zniknął i pojawił się przed pierwszym Żniwiarzem. Zatrzymał go uderzeniem miecza o kosę.

Spojrzał na cień
-Łot de fak?
Z cienia pod Kuroiem zaczęła szybko lecieć pnącze, które miało za zadanie przebić głowę kolesia xP