Karczma

- Wyśmiewają? I wyobraź sobie, że nie jestem taka jak każdy. Jestem inna - powiedziała i spoważniała.

Tak tak, jestes inna rozumiem.
Teraz złapał się tylko za klate.

Bez słowa pożegnania wyszła.

Leżał tam dalej obolały. Zasnął.

Pojawił się.
-Też mi się kapitan trafił...-powiedział i podszedł do baru. Zamówił piwo i zaczął je pić w normalnym tempie. Nie za szybko, nie za wolno ;P

Wypił wcześniej zamówione piwo. Przyjrzał się parę razy dokładnie kapitanowi i zniknął.

Weszła do baru, oczywiście ze sterta papierzysk w rękach. Fiore wszedł za nią i od razu wgramolił się na ladę, rozkładając się na niej wygodnie. Hana usiadła przy blacie i zamówiła capuccino. Rozłożyła papiery, wzięła długopis w rękę i zaczęła bazgrać.

Pojawił się również ze stertą papierzysk. Spojrzał na kanapę czy jego kapitan nadal leży i położył papiery na ladę.
-Ach, co za kapitan? Spity cały czas leży w karczmie. Ciekawe czy żyje...-powiedział i wyjął pióro.

Rozejrzała się po barze i zauważyła śpiącego Toushirou i prawdopodobnie jego podwładnego.
- Ohayo - przywitała się z niewidocznym uśmiechem.
- To twój kapitan? Współczuję

Wszedł - standardowo z teczką pełną dokumentów - i rozsiadł się wygodnie przy barze.
- Witam... - przywitał się, przeglądając wykaz akcji sanitarnych w obrębie wioski z ostatniego miesiąca - Oo, dziwnie sporo tego

-Tak to mój kapitan...=="-powiedział i zaczął wypełniać papiery z zażenowaną miną.

Nagle drzwi wyleciały z zawiasów, ponieważ Arashi wziął je z buta
-Yo moje lovaski! - przywitał się wesoło i siadł przy ladzie

Spojrzała na Ishero.
- U ciebie też? U mnie zginęły dwie osoby ^^ Nie jestem z tego powodu szczęśliwa... - próbowała się jakoś uśmiechnąć, ale chyba coś jej nie wyszło.
Zerknęła na obu.
- Ohayo

- Jak zwykle wesoły! - zaśpiewała, wpadając za Arashim.
Usiadła na jakimś stoliku i przywitała się wesoło, po czym przeniosła wzrok na Toushiro.
- Umarł?

Wyczuł jego reiatsu. Trochę go ścisło.
-Arrancar...-powiedział i złamał pióro na którejś kartce ze swojego stosu.

Spojrzał na Akirę
-Szybko chwytasz!
Przyjrzał się mu uważniej
-Hej, kiedy byłem Vizardem wyglądałem chyba jak ty
Wzrok na Toushirou
-Tak, zgon na miejscu, trzeba zrobić mu sekcje zwłok by ustalić przyczynę owego zgonu >D

- Sekcję zwłok? - zdziwiła się. - A nie, spoko Tak, zróbcie mu sekcję zwłok w szczególności, że on jeszcze żyję xP

Przywitał grzecznie wszystkich nowoprzybyłych i zwrócił się do Hany.
- U mnie tylko jedna osoba, ale w wypadku - powiedział, potarł się po karku - Potrzebujemy więcej medyków, nawet ze mną jest ich za mało...
- Widziałaś może ostatnio Roda?

- Sekcja zwłok raczej nie będzie konieczna My Ichi, potrafimy już na pierwszy rzut oka orzec, że on się zwyczajnie zapił
Uśmiechnęła się uroczo do Arasia, machając nóżkami.
- Napraw drzwi
- I rzeczywiście! Normalnie drugi Araś sprzed dwóch lat!

-Nie ma czasu na naprawę żadnych drzwi xP Bai
Zniknął

Chwilę pomyślał. Wyjął nowe pióro i kontynuował pisanie.

- Ja nawet nie znam przyczyny ich śmierci. To mnie po prostu wszystko przerasta... Raz zajęcie się dziećmi, drugie to konflikt z Yarą, a trzecie to śmierć swoich zwolenników... Żenada -_-''' - opuściła głowę na ręce i przekręciła ją w stronę wszystkich.
- Nie, nie widziałam... A ty? - spytała po chwili zastanowienia.

Wzruszył ramionami.
- Nie widziałem go już od ponad tygodnia. Coś czuję, że znowu przepadł na dłuższy czas... conajmniej kilka miesięcy - westchnął - Chociaż, mam nadzieję, że jednak nie wyruszył znowu.

Obudził się. Zauwazył sporo ludzi tutaj.
Yoooo.

- A ten jak zwykle szybko się zmył - powiedziała do siebie.
Podeszła do nieznajomego, podobnego do Arashiego.
- Siemanko ^^ Jesteś tu pierwszy raz? Nie widziałyśmy cię wcześniej.
Uśmiechnęła się sympatycznie.
- Jesteśmy Ichi

Skrzywiła się z przykrością.
- Taa, ja nic tam nie mam, w końcu każdy ma swoje życie, nie? ^^ - uśmiechnęła się lekko i ziewnęła. Prostując, wzięła znów długopis, papiery i zaczęła je podpisywać.

Skończył pisanie.
-No to Taicho, teraz, gdy już nie śpisz mogę ci to wręczyć.-powiedział do Hitsugayi i wręczył mu papierzyska. Miał diabelski uśmieszek.

- Eh...
Poczuła się olana, więc odeszła od jego stolika i usiadła na barze. Zamówiła sobie soczek cytrynowy po czym pogrążyła się w lekturze jakiejś ulotki.

Fiore spojrzał na Ichi i podszedł do niej, kładąc się obok.
- A ci co?

- Nie chodzi już o to, on zwyczajnie nie potrafi usiedzieć długo w jednym miejscu ^^ Taki już jest.
- A ty co taka smutna, co? - zapytał, gdy uniósł na nią wzrok znad papierów.

- Ja? - zerknęła na niego. - Wybacz, nie jestem przystosowana do nagłej śmierci dwóch Quincy... Jest nas zbyt mało, żebyśmy umierali po kolei... Dzieci nie potrafią jeszcze walczyć - westchnęła i zakreśliła coś na papierze.

Postawił papiery koło niego i przysiadł się do baru. Zamówił ramen.

- Co, co?
Przeniosła wzrok na Fiore.
- Nie ma z kim pogadać, to sobie czytamy To takie dziwne? Nudny dzień dzisiaj.

Dostał ramen i zaczął je powoli jeść.

Zjadł ramen i zniknął.

- Domyślam się, że to nie zbyt łatwo być przywódcą ludzi, którzy nie mają nawet swojego konkretnego miejsca na świecie, prawda? Z tego, co mi wiadomo to Quincy są w rozsypce.
Zebrał dokumenty do kupy i zamówił sobie gorącą kawę.
- Napijesz się czegoś?

Znudziła się i wyszła.

- Taa... Ale na szczęście wszędzie mam swoich ludzi, więc łatwo się dowiaduje o takich rzeczach... Co nie znaczy, że mnie zadowalają. - skrzywiła się.
- Nie, dzięki, mam capuccino A u ciebie? Radzisz sobie ze swoimi ludźmi?

Fiore pobiegł za Laadrą nieprzytomnym spojrzeniem i przeniósł się na kanapę.

-O tak, radzi, radzi ^^- odpowiedziała Hanie, wchodząc do karczmy.

-Dzień dobry - przywitała się ogólnie i usiadła na kanapie, nie zamawiając napoju/posiłku.

- Nie mogę powiedzieć, żebym miał problemy - przyznał i uśmiechnął się - Większość ludzi na misjach, dostaję regularne raporty, ci którzy są dostępni zajęli się opieką nad geninami, chuunini zajmują się szkoleniem adeptów. Mam obecnie wolną tylko jedną osobę, na którę jednak nie trafiam zbyt często ^^. Muszę dać jej jakąś misję.
Napił się kawy.

- O, a propo. Witam.

- To dobrze - odparła i spojrzała na dziewczynę.
- Ohayo

-Chyba wpadłam w porę ^^ Więc skoro pan tu jest i ja tu jestem...-zaczęła z błyskiem w oku

-Tylko może najpierw się czegoś napiję na odwagę

Podeszła do lady, wzięła butelkę sake i sobie z niej użyła ^

-Dobra, jestem gotowa na wszystko. Misja, walka, cokolwiek...

Poza kozaka.

- Eh, no dobra... jak chcesz to mogę zająć się tym z tobą. Dzisiaj mam luźniejszy dzień.
Otworzył swoją teczkę i zajrzał do dokumentów z tyłu, gdzie znajdowały się wypisy misji. Przejrzał je.
- Jesteś Jouninem, prawda? Co powiesz na zlecenie, które pozwala na wyjątkową swobodę działań? Musisz zmusić szantażystów, by wycofali się z blokady mostu.
- Sposób wykonania misji nie jest określony, możesz spróbować negocjacji, szantażu i zakładników... lub rozwalić ich wszystkich...?
Uniósł na nią wzrok.

Spojrzała się im dokładnie, szczególnie Kayli. Po zachowaniu kogoś jej przypominała.
"Kaori...? ", pomyślała. Lekko zmarszczyła brwi i wejrzała na dokumenty.
- To takie też macie problemy?

Zamyśliła się na chwilę.

-To zależy kim są ci szantażyści...Czy są to poważni przestępcy, czy robotnicy walczący o swoje prawa, czy może tylko "znudzone dzieci"?

Zerknęła kątem oka na Hanabi.

Co mi się tak przyglądasz, Hime-blond-nietoperzu? - zapytała wzrokowo

- Gang - odpowiedział i dopił swoją kawę - Grupa mężczyzn, którzy jakiś czas temu zwiali z więzienia. Założyli blokadę na moście, mordują ludzi, którzy próbują się przedostać i zabierają kobiety. Żądają zapewnienia rządu, że będą mogli odejść i nie będą ścigani.

Odchylił lekko głowę do tyłu, przyglądając się Kayli spokojnie.

Zerknęła na Kaylę z podniesioną brwią i wyraźnie zdziwioną miną.
- ... -nic nie powiedziała i tylko popiła ze swojego kubka .
- i macie zamiar "ubić" ten gang? - spytała ze stoickim spokojem.

Przyglądała się Ishero rozbawiona.

-Hmm, może być ciekawie...Więc kiedy zaczynamy?

-Noo ubijemy, zbijemy, a nawet wybijemy :bball:

- Zrobimy, co będzie trzeba
- Nawet zaraz, jeśli chcesz. Chcesz, żebym ci towarzyszył, czy wolisz zająć się tym sama?

-Taaak. "Towarzyszyć" to akurat dobrze użyte słowo, bo chciałabym, żebyśmy oboje ich zajęli rozmową....Niech pan prowadzi...

Wstała i spojrzała przez okno, zastanawiając się czy plan, który właśnie obmyśliła jest dobry.