Gorące źródła

- Możliwe - zgodził się, ale nie zastanawiał dłużej nad jego słowami.
Wcisnął ręce do kieszeni z głową zadartą ku niebu. Cud, że ani razu się nie potknął.
- A ty masz taką ciemność?

Długą chwile szedł w milczeniu. Nie zastanawiał sie nad odpowiedzią. Wyrwała sie sama.
- Jestem niepotrzebny. Nie potrafie zrobić niczego na czym mi zależy, nie potrafie ochronić nikogo.
Powiedział to zwykłym głosem.

Zatrzymał się nagle, patrząc uważnie na Logosa. Spoważniał, ale mimo to cień uśmiechu nie schodził z jego twarzy.
- Co ty mówisz? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?

Przechodziła nieopodal, gdy zauważyła Otokage.
- O fak! - jęknęła, bo głupio było ponownie spojrzeć mu w twarz.

Również sie zatrzymał, nie odwrócił sie jednak do kage.
- Nie zrozumiesz tego, jesteś kage. Ja jestem tylko nieudacznikiem, który zawsze tylko patrzy jak wszyscy wokół cierpią, cokolwiek nie zrobie nie mam wpływu na to.

Przechodziła sobie właśnie ścieżką jak zauważyła... wszystkich. Podeszła do Aiko z uśmiechem na twarzy.
- Hej Co ty taka zestresowana? - spytała, patrząc na nią.

Wyczuł obecność przybyłych dziewczyn, ale nie zwrócił na nie uwagi.
Uśmiechnął się do Logosa.
- No właśnie, jestem Kage . Ale rozumiem cię lepiej, niż ci się wydaje. Kiedyś byłem tak głupi i nic mi nie wychodziło, że aż wstyd do tego wracać choćby we wspomnieniach. Ale jeżeli chcesz, to mogę ci opowiedzieć tę historię.
Oparł się plecami o jakieś drzewo, skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

Podskoczyła.
- Hana >.< Nie rób tak - wystraszona, zwróciła jej uwagę - Tam... tam jest... OTOKAGE-SAMA!!! - wyjąkała.

- Nie jestem głupcem Otokage-sama, doskonale znam granice swojej siły. To własnie jest nie do zniesienia.
Odwrócił sie do Otokage
- Nie zaszkodzi posłuchać.

- Jak? Tak? >] - założyła kaptur od płaszcza i podniosła ręce do góry. BYło ciemno, efekt był murowany!
- Ułałaał! >D - nastraszyła Aiko . - No, ale co? No tak, Isherkun, no... Co w nim takiego dziwnego? Przecież to dzeicko słońca! Nie może być straszny - wskazała na niego ręką.
- Aiko, jesteś dziwna, ale tak pozytywnie

Usłyszał "dziecko słońca". Drgnął, kącik jego warg tiknął nerwowo, ale natychmiast się uspokoił.
- Więc... nie wiem czy wiesz, ale nie pochodzę z Oto Nic w tym dziwnego, ale ja nie pochodzę nawet z okolic, tylko z dalekiej północy. Dlatego tak lubię chłód i śnieg. Ja i mój brat należeliśmy do klanu wędrowców, zabójców-najemników. Mało chwalebne. Mimo że posiadamy ciekawe KG, zawsze byłem ofiarą losu, która ani nie potrafiła go w pełni wykorzystać... i do dzisiaj prawdopodobnie nie umiem , ani nawet porządnie zabijać...
- Razem z bratem uciekliśmy, bo mieliśmy tego dość. Warto dodać, że jestem chory na śmiertelną, nieuleczalną chorobę . Nawet, mimo że posiadam medyczne KG i nawet, że byłem już Otokage, gdyby nie Wanila nie przeżyłbym. Nikt nie jest doskonały, Logosie
Na koniec uśmiechnął się.

Spojrzała na nich jeszcze raz. W gruncie rzeczy słyszała całą opowieść. Zmarszczyła brwi.
- To ja... będę lecieć. Ja ne - pożegnała ich/Aiko[może za daleko stali ] i rozpłynęła sie w poietrzu.

przyszedł klon Khaina lekko uśmiechnięty
spostrzegł Isha , podszedł do niego i kucnął
-I jak tam rana ?
po chwili podniósł wzrok do wszystkich
-Witam

- Wiem, szkoda tylko że to nie zmienia mojej bezużyteczności.
Znów spuścił wzrok

- Nie powinieneś myśleć w ten sposób - powiedział z uśmiechem - Każdy ma gorsze dni... każdy wciąż ciągnie do bycia silniejszym, ale gdy osiągnie już swoje granice, wciąż chce więcej. Tego nie da się powstrzymać.
- Poza tym, skąd w ogóle przyszło ci do głowy, że jesteś bezużyteczny?

Zwrócił uwagę na Khaine'a.
- Yo. Z raną wszystko w porządku - powiedział spokojnie.

Wsłuchała się w to co mówił Ishero o swojej chorobie. Zamyśliła się, a gdy się ocknęła podeszła bliżej.
- Ohayo...

Pojawiła się nieopodal. Na szyi zawieszony miała jakiś naszyjnik - wisior wyglądem przypominał sławetne Oko Cyklonu, ale miał czerwone oczko.
Przeglądała się ludziom niewidzącym wzrokiem.

- To po kilku walkach ze żniwiarzami
Powiedział czując gotującą sie złość.
Zacisnoł pięści

Przyglądał się Logosowi niepewnie. Chciał jeszcze coś dodać, gdy jego wzrok padł na Shial.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony.

Odetchnęła lekko, gdy Otokage jej nie zauważył. Usiadła przy źródełku rysując coś na lustrze wody.

[sory zamóliłem ]
-muszę was porzegnać ...
po tym klepnął lekko Logosa
-A ty na przyszłość wyluzuj .. miałem ci to już dawno powiedzieć
klon dezaktywował się ..

Zerknęła szybko wzrokiem za Khaine'em. Kiedy zniknął, uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie, w bardzo dziwny sposób, wyciągnęła miecz, którego nigdy wcześniej nie miała. Przypominał ostrze, które posiadał wcześniej Rode, ale w przeciwieństwie do tamtego, było czerwone.

Rozluźnił pięść, spojżał na Shial
- No, to drugi powód mojej złości na siebie. W tym akurat mógłbyś mi pomóc, o ile wiesz jak obchodzić sie z dziewczynami.

- Aiko, coś nie tak? - zapytał, ale nie spuścił wzroku.
- Kolejny powód twojej złości? Dała ci kosza, czy co? - nie do końca rozumiał, i co chodziło.

Podniosła wzrok na Otokage.
- Dręczy mnie jedna sprawa, nic poza tym ^^ - miała stargane nerwy i trzęsła się. Wróciła do swojego zajęcia, aby uspokoić się.

Na razie nie robiła nic szczególnego. Po bliższym przyjżeniu się jednak i przysłuchaniu, można było zwrócić uwagę, że szybko przebiegała wzrokiem po twarzach obecnych, nucąc pod nosem znaną wyliczankę.
Ciężki miecz trzymała nienaturalnie swobodnie, jak gdyby ważył tyle, co przeciętny nóż.

Gdzieś niedaleko obok zebranej grupki w źródłach pojawiła się dziewczyna, która wyszła wprost ze ściany. Była przejrzystego koloru i unosiła się lekko and ziemią. Dziewczyna spojrzała wzorkiem po osobach nic nie mówiąc.

- Nie, nie potrafie Jej zrozumieć, nie zwraca na mnie uwagi......
Wzrusza ramionami
- Ale teraz to już przesadza.

- Co ona robi...? - mruknął.
- Hej, Shial. Co ty wyprawiasz? Zejdź na dół - odezwał się do niej głośniej.

- Kobiety takie już są, że najczęściej nie zwracają uwagi. Może po prostu nie wystarczająco się starasz? Albo jest uodporniona.

Również zwróciła wzrok na Shial. Wydawała jej się strasznie dziwna. Może tak działał na nią artefakt, który mogła mieć?

Dziewczyna podeszła bliżej do dwóch mężczyzn i kobiety siadając gdzieś niedaleko by przysłuchiwać się rozmowie. Już dawno nie spotkała ludzi, pomimo iż na całej ziemi krążyło ich tak wielu.

Zatrzymała wzrok na Ishero. Potem uniosła minimalnie miecz, i nim ktokolwiek mógł się zorientować pojawiła się za jego plecami. Wbiła mu ostrze w kark.

- Shial!!!
Wrzasnoł, szybko pojawił sie za Otokage prubując chwycić dłoń którą trzyma miecz.

-Ech
Westchnęła cicho dziewczyna myśląc że to co tu się dzieje jest zwykłą nudą.Wstała więc i powędrowała gdzieś przed siebie nawet nie zwracając większej uwagi na poczynania żywych ludzi.

Instynktownie przesunął miecz na plecach tak, by zasłaniał kark. Mimo że ostrze dziewczyny jedynie otarło się o obsidian, nie wiedział, co by się stało, gdyby Logos nie złapał jej ręki.
W każdym razie - nie podobało mu się to.
- Shial, co ty wyprawiasz?! - krzyknął gniewnie. Spojrzał na jej broń i zamarł, rozpoznając Diamentowe Ostrze. Widząc także Oko Cyklonu nie wiedział, co powinien zrobić.
Potem sięgnął po miecz.
- Shial, cokolwiek robisz, natychmiast przestań - rozkazał.

Zamarła. Siedziała nieruszając się ani nie mrugając.
- Skąd ona wzięła te artefakty...?

Stała przez moment unieruchomiona. Spojrzała najpierw na rękę, którą trzymał Logos, a potem na jego twarz.
- Puść - wysyczała.
Wciąż napierała mocno, by możliwie dosięgnąć Ishero.

- Jasne, tak poprostu pozwole Ci zabić moejgo Kage. Oprzytomniej!
Wrzasnoł Jej w twarz i złapał dłoń z mieczem oburącz, obrócił miecz ostrzem w bok i szarpnoł mocno do tyłu by Ją wywrócić.

- Yh, jakbym sądził, że to ją przekona

- Logos, zostaw ją. Zajmę się tym - powiedział spokojnie.
Szykował się do ataku. Dopóki jednak Logos stał tak blisko niej, nie mógł nic zrobić. Czekał.

A tak jak idiotka patrzyła. Na razie nie mogła nic zrobić. Rozgrywka odbywała się pomiędzy nimi.

Nie była tak silna jak on, więc udało mu się wykręcić miecz, ale zaraz potem dźgnęła subtelnie jego stopę, kopnęła kolanem w brzuch i oboje polecieli na ziemię, z tym, że ona według zamierzeń upadła na plecy i przerzuciła go nad sobą. Miecz leżał na trawie, rzuciła się na niego.

- Wybacz Otokage-sama. Ten bieg wydarzeń nawet mi na ręke.
Powiedział zdecydowanym głosem, wstał wspierając sie na długim kiju który wyrósł z ziemi.
Okręcił sie na kiju i kopniakiem odrzucił od siebie Shial.

- Mam rozumieć, że chcesz to załatwić sam? - zapytał spokojnie - Jeżeli tak, rozumiem. W razie czego będę cię osłaniał, ale wierzę, że sobie poradzisz.
Odszedł kawałek i stanął obok Aiko, przyglądając się starciu.

Niestety, gdy Ishero do niej podszedł, ta ruszyła po miecz. Chwyciła go i poczuła coś w sercu, jakby żądze krwi. Stała nieruchomo.

Zamortyzowała cios, krzyżując ręce, ale i tak wbiła się lekko w ziemię i odjechała na kilka metrów. Zaczęła szukać miecza, zobaczyła, że ma go Aiko. Nie zniknęła wcale, ale śmignęła tylko i już znalazła się obok dziewczyny. Potężnym kopniakiem odrzuciła ją daleko w tył, próbując przy tym złapać miecz.

Złapał kij w środku i rozdzielił go na dwa mniejsze które ukształtował w tonfy.
Obrócił je kilka razy w rękach i ruszył za Shial, nie ochodziło go nic poza schwytaniem Shial.

W ułamku sekundy znalazł się za Aiko i złapał ją. Nie stracił nawet równowagi, ale wbił się na kilka centymetrów w ziemię.
- Jesteś cała? - zapytał.

- Jestem - szybko odrzuciła miecz gdzieś dalej, w przeciwną stronę od Shial. Przez ten miecz chciała zrobić coś głupiego. Coś, co doprowadziłoby do wojny nawet gdyby nie ona została Hokage.

Podążyła wzrokiem za mieczem, śmignęła tam, złapała go nim upadł i z tą samą prędkością wróciła do Logosa.
- Najpierw zajmę się tobą, bo strasznie przeszkadzasz - powiedziała kpiarskim tonem, zupełnie do niej niepodobnym.
Okręciła się z mieczem, zamierzając z rozpędu uderzyć w bark przeciwnika.
Naprawdę - nie żartowała. Ale zawahała się przez ułamek sekundy.

Skrzyżował tonfy oparte na przedramionach nad głową, schylił sie by przechwycić na nie cios.
Zgioł sie razem z nim, po czym jak sprężyna odepchał mecz od siebie, wykorzystując chwilową luke w obronie zadaje kilka bolesnych ciosów tonfami w boki Shial.