Karczma

Zwrócił się do Okamiego.
- Czy do Haichi też może mieć podobne wąty? - zapytał, marszcząc brwi - Pytam, bo nie wiem, jaki był jej wpływ na rozpad Akatsuki.

-Właśnie! Czy Raven może mieć problemy przez tego natręta?-Popatrzyłem na Okamiego.

- Jej wpływ był taki sam jak mój... na szczęście Ichi nie jest tą samą osobą którą pamiętasz Iszu, potrafi o siebie zadbać, gdyby nie Jej pokora to miałbyś poważną konkurencje o swoje stanowisko Poztym o Jej wpływie na zniszczenie Aka wie tylko Ona, Ty, obecni tutaj ANBU, oraz ja.

- Pomimo moich starań akatsuki, czy czymkolwiek sie teraz staną wciąż jest zagrożeniem. Sojusz między naszymi wioskami to jedyny rozsądny pomysł...

Spojrzał również na Okamiego nie dlatego ze miał jakieś pytanie.
-Okami nie chce nic mówić ale jesteś brudny na Czole;D

-Idę pomyśleć na tą sprawą w domu. Na razie wszystkim. Okami..jutro będziemy musieli pogadać.
Znikł

-Czyli jednym słowem trzeba się pozbyć Aka jak najszybciej, nie tracąc przydym ludzi
Spojrzał z poważna miną na Okamiego.

Zastanowił sie nad tym.
- O Haichi sie nie martwię, raczej o wpływ jaki mogłoby to wszystko wywrzeć na Oto. Mimo wszystko sądzę, że ten sojusz to jednak dobra myśl. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko na niego przystać.
Uśmiechnął się.
- No i będę miał godnego następcę . Nie zdziwiłbym się, gdyby już przegoniła mnie w umiejętnościach. Nigdy nie byłem wybitny.

- Jasne Minato - pożegnałem go

- Dokładnie Gaa. Najlepiej jednak przez jakiś czas bacznie ich obserwować... Nie wiemy jak głęboko sięgają Jego korzenie.

- Nie martw sie Otokage-sama, Oto na razie nic nie grozi. To Konoha jest w niebezpieczeństwie, Pein chce sie na mnie zemścić... Jutro postaram sie wysłać do Ciebie kogoś z dokumentami co do nowego sojuszu

-Jak mówił o nowym Liderze jak myślicie miał namyśli siebie czy kogoś z wiosek?
Spojrzał na Okamiego i Ishero...
-Nie wygląda na bystrzaka...w pojedynkę nic nie zdziała
-Choć jego słowa dalej chodzą mi pogłowie :Nowa organizacja. Nowe cele. Nowy lider.
Spojrzał na chłopaków z zakłopotaniem.

- Dobra, czekam na te papiery. Do tego czasu możemy czuć się juz w nieuficjalnym sojuszu.
Barman podsunął mu piwo, zeskoczył z lady, wziął je i usiadł na kanapie. Barman podsunął też Okamiemu i Gaarze.

Zamyślił sie.
- Nie mam pojęcia, ale mi także się to nie podoba. Tak, jakby Pein zamierzał bardzo poważnie zająć się tą sprawą i założyć nowa organizację... albo odbudować Akatsuki ze zmienionymi priorytetami. W każdym razie na jedno wychodzi.

Spojrzał na Ishero z uśmiechem
-"Obrady przy kuflu" tak?

- Dla mnie soczek ^^' - zabrzmiałem dość żałośnie - No co?! Nie śmiać sie - barman wzioł piwo i podał mi soczek.................................................

- Pewnie siebie. Oby tylko nikogo nie przeciągnoł na swoją strone. Przez Niego nastają czasy w których trzeba bedzie bardzo mocno sobie ufać.

Popijam soczku - Czymkolwiek bedzie nowa organizacja, znamy jej cele. Chodzi mu o mnie i Konohe... Gość napewno jest ambitny, choć wątpie żeby mu sie udało

-Jak na tą chwile jest bezpiecznie to się liczy...A na razie obradujmy przy kuflu lub soczku
Spojrzał na nich z za Beczki z piwem........

- Rozumiem, że nasze obrady stały się już dość sławne

Z wrażenia prawie upuścił swój kufel.
- S...-soczku? Nie żartuj... dla... nie mów, że Ichi ci zabroniła!
Nie zamierzał się z niego śmiać... było to dla niego zwyczajnie nie do pomyślenia .

-A co ze Żniwiarzami?
Spytał się z ciekawości licząc na odpowiedz.

- Silence! I kill you!

- Nic mi nie zabroniła... - przemyślałem jak to najwygodniej ubrać w słowa - Przebywanie z Nią, na dłuższą mete potrafi wpłynąć na człowieka ^^' Zresztą sam wiesz że aklochol nigdy na mnie nie działał ^^'

- Żniwiarze chwilowo są na ostatnim planie. Jeśli cokolwiek związanego z nimi wogle wyniknie to bedzie na bardzo małą skale, zaufaj mi

- Wiem, wiem... ale i tak mnie zaskoczyłeś . Nie sądziłem, że potrafi wywrzeć aż taki wpływ... i o takim ukierunkowaniu.

Zastanowił się poważnie nad zagadnieniem Żniwiarzy. Wysłuchał Okamiego.
- No tak... lepiej rozmawiać o tym z tobą. Ja nie wiele wiem . Właściwie, to co się z nimi stało?

-Origami tobie zawsze zaufam
-Może porozmawiamy lub pokłócimy się która dziewczyna jest najładniejsza
Spojrzał na nich z błyskiem w oku.....

- Ichi bywa całkiem przekonująca jeśli czegoś chce, lub coś Ją drażni ^^' przez znaczną część naszego zniknięcia regularnie paliłem ganje, a teraz nawet jej nie ruszam...

- Był sobie artefakt Oko Cyklonu, nie wiem dokładnie co robił, ale sie im popsuł. Aktualnie zmaiast oka cyklonu mają króla pik ^^' i działa znacznie słabiej niż oko cyklonu, cośtam trzymał żniwiarzy w kupie, czy coś takiego...

- Która jest najładniejsza? Iszu, dawaj, zaskocz mnie

- Kto by pomyślał...

- Nie wiem, która jest najładniejsza, wokół wiele ładnych dziewczyn . Ale najładniejsze to chyba Koyuki, Haichi, Hanabi... i Kayla - zakończył po namyśle. Odbiegł gdzieś wzrokiem popijając piwo - To zależy od gustu .

-Ja lecę życzę miłych obrad
-I proszę mnie nie obgadywać ;>
Spojrzał na Okamiego i Znikł pozostawiając garść piasku na podłodze.

- No prosze, zmył sie żeby uniknąć odpowiedzi! sayo... - pożegnałem Gaa

Wyszczerzyłem sie do Isza - Dyplomatyczna odpowiedź... Niepotrzebnie tylko wymieniłeś Kayle na końcu chyba że chciałeś coś tym podkreślić

- Narka. Cwaniak .

- Niczego nie zamierzałem podkreślać. Po prostu potrzebowałem sekundy by się zastanowić. Ale naprawdę uważam, że jest ładna.
- A ty jakie masz kandydatki?

- Jakby sie tak zastanowić to w gre by wchodziły te któe wymieniłeś... Ale Koyuki, właściwie nie znam. Kayla troche traci urok z tym ciągłym pragnieniem utarcia mi nosa ^^' Hanabi... z tego co wydedukowałem chyba jest zajęta. A Ichi znam od dłuuuugiego czasu... - popijam soczek

- To, że znasz ją od długiego czasu dyskwalifikuje ją jako kobietę?
Uśmiechnął się tajemniczo, odstawił pusty kufel i wyciągnął się wygodnie na kanapie.
- Prawdę mówiąc... moja sekretarka jest jeszcze całkiem ładna Ale za to cholernie wredna

- Też kiedyś miałem sekretarke... Kasumi bodajże. Miła dziewczyna, odpowiednio nakręcona załątwiała całą papierkową robote.. Jakoś nigdy specjalnie sie Jej nie przyglądałem - wzruszam ramionami, dokańczam sok

- Nie, nie dyskfalifikuje Jej... - zaśmiałem sie cicho i odwróciłem sie do barmana, zamówiłem drugą szklanke soku.

- Więc zdaje się, że spośród wymienionych dziewczyn tylko ona została.
Uśmiechnął się połgebkiem.

- Chyba będziesz musiał poszkać sobie nowej asystentki, co? Kasumi nigdy nie sprawiała wrażenie takiej, co łatwo da sobie coś wytłumaczyć .

Odbieram soczek i odwracam sie do Iszera - Yea, na chwile bierzącą tylko Ona. Szczerze przyznaje że będe szczęśliwy jeśli w ogniu nadchodzących wydarzeń będe miał chwile żeby z Nią pogadać - powiedziałem mająs w pamięci ostatnie wspólne sceny, zaśmiałem sie w duchu

- Niby tak, ale wiesz jak to jest... Asystentki to ten typ kobiet, który łatwo sie manipuluje dam se rade

- W takim razie powodzenia. Pewnie kompletnie wam się to nie przyda, bo zawsze doskonale radzicie sobie sami, ale co tam .

Wstał z kanapy, zapłacił za piwo.
- Yhm, czas na mnie. Czekam na dokumenty. Narazie.
Machnął ręką na pożegnanie i wyszedł.

- Cya.

Dłuższą chwile siedze jeszcze przy ladzie. Również płace za swój sok. Wyciągam z kieszeni pierścień Peina, przyglądam mu sie

Pojawiła się od razu na ladzie ze szklanką soku pomarańczowego przy ustach. Założyła jedną nogę na drugą.
Potem wzięła drugą szklankę, tym razem z wodą i bezceremonialnie wylała ją Okamiemu na głowę.
- Przepraszamy, nie mogłysmy się powstrzymć

- No, masz szczęście. Zdążyłaś przed północą ^^ - wyszczerzyłem sie, pozwalam wodzie swobodnie zmoczyć tyle ile zdoła.

- Teraz jest już wtorek, więc koniec z tą durną tradycją

- No, odmierzyłyśmy czas perfekcyjnie, żebyś nie mógł skontrować - uśmiechnęła się z zadowoleniem, po czym odstawiła szklankę.
Popijając soczek rzuciła mu papierowy ręcznik na głowę i zaciągnęła przed kominek.
- Osusz się

Siadła po turecku na kanapie.

Daje sie zaciągnąć przed kominek, osuszam sobie głowe.

- Rzuć na to okiem. - rzucam Jej pierścień peina - Peini sie troche wkurzył naszą małą eliminacją akatów. Tak bardzo że ma zmaiar stworzyć nową grupe... Celem ma być zemsta na mnie i na mojej wiosce. - troche spochmurniałem

- Co? - także spoważniała i chwyciła pierścień, oglądając go - Bez jaj... dlaczego miałby się mścić na tobie, a nie na przykład na nas? Rozwalimy go, jak tylko go spotkamy .

- Bo nie wie o Twoim wkładzie w całe zajście. Ani o tym co nas łączy. - odwracam sie do Niej - I nie może sie dowiedzieć. Nikt nie może wiedzieć o tych 2 sprawach.

- Wiem że jesteś w stanie mu dokopać, nikt nie jest nie do pokonania. Jego obecnym celem jest Konoha, oraz ja. Jeśli dowie sie więcej to celem bedziesz rónież i Ty, oraz Oto. Na to nie moge pozwolić... Mimo że - rozpogadzam sie - właśnie, wiesz że zrobili ze mnie Sannina? stare pryki myślą że jak bede wypełniać obowiązki hokage z tej rangi to bedzie dla mnie kara

(opatrznie zrozumiałeś wyrok Ishera )

- No i co z tego? Jeśli jesteś Sanninem, to znaczy, że sojusz Kohona-Oto za chwilę zostanie odnowiony i Oto i tak jest już w to wplątane ><. To nie sprawiedliwe, żebyś ty sam miał odpowiadać za to, co zrobiliśmy oboje. Nie zamierzamy czekać.
Wszystko to powiedziała bardzo stanowczo i tonem nieznoszącym sprzeciwu.

( możliwe wole jednak swoją wersje ^^ a jak powinienem go zrozumieć? )

- Sojusz już właściwie jest odnowiony. Masz racje, to niesprawiedliwe. Nie widzisz tego jednak z mojej strony, w ten sposób Oto owszem, jest narażone, ale nie bezpośrednio, a Ty jeszcze mniej...

- To źle że chce odciągnąć zagrożenie od osoby którą kocham? - przenikliwe spojżenie

(zostałeś Sanninem, bo musi być jakieś czoło w wiosce, a nie Hokage, bo politycy nie są pewni, czy pozostawienie Konohy pod twoją opieką jest na pewno bezpieczne nie chodzi o żadną karę tylko o bezpieczeństwo wioski)

- Może zabrzmi to brutalnie, ale pięknymi słówkami nas nie przekonasz . Równie dobrze nie powinieneś dopuścić byśmy w ogóle wmieszały się w Akatsuki, a teraz nie każ nam zawracać albo się chować.
Pokazała mu język.

( w takim razie dobrze go zrozumiałem ^^ bądź co bądź - wiocha jest pod moją opieką. Staruchy robią papierkową robote za mnie? Robią rządze? rządze. )

- Nie zrozumiałaś mnie nie mam zamiaru kazać Ci sie schować, lub zawracać. Jesteś kunoichi, więc powinnaś zauważyć w tym okazje do wbicia komuś nożyka w plecy gdy bedzie sie skupiał na czymś innym. Shinobi atakuje z ukrycia, wykorzystuje luki w obronie przeciwnika. - wyszczerzam sie - łatwiej będzie walczyć z gromadką ludzi z kurwikami w oczach wiedząc że ktoś taki jak Ty pilnuje mi plecków

- Jeżeli tak to ma wyglądać... to w porządku. Obgadamy to jeszcze następnym razem.
Zeskoczyła z kanapy i pocałowała go w policzek.
- Dobranoc
Zatrzymała się jeszcze w drzwiach.
- Aha... my ciebie też

Zniknęła.

- Yeah... - ściągnołem sobie papierowy ręcznik z głowy i wrzuciłem do kominka, zaraz po tym wyszedłem

Weszła spokojnie do baru - to rzadkość.
Oparła się plecami o ladę. Wyciągnęła opaskę i zaczęła jej się przyglądać.
- Dlaczego przekreślona? - mówiła sama do siebie - Ja nie uciekłam... Ja się... zgubiłam?
Schowała ochraniacz do kieszeni. Usiadła na krześle, stawiając łokcie na ladzie.

Weszła trzymając pluszaka i memłając jego ucho. Zauważyła nieznajomą.
- Ohayooooooo

Odwróciła się, a na jej twarzy znów zawitał uśmiech. Podeszła do nieznajomej, zbliżając swoją twarz, do twarzy Nizer.
- Oooooohayooooo! - przywitała się radośnie - Jestem Tora, a ty?

Przerażona jak zwykle każdym choćby lekko uniesionym głosem odskoczyła do tyłu i zaczęła się cofać. Niezauważyła stołu za nią i przeleciała przez niego.
- Ni... - odparła kiedy wysunęła trochę głowę z za mebla, by spojrzeć na Torę.

- Ni? - zdziwiła się - A myślałam, że to ja mam krótkie imię
Spojrzała na zachowanie Nizer.
- E.... Co robisz? - zapytała zdziwona.


[Sorka - mała przerwa. Zw na 10-15min]

- Um... Nic... - powiedziała i wyszła zza stołu.
- Gome... - dodała i podeszła do baru.

- Nie masz za co przepraszać - uśmiechnęła się.
- Wybacz, muszę lecieć - znikła.

[Obowiązki domowe ]

- Dzenia -powiedziała. Zamówiła sobie wielgaaachny pucharek lodów i zaczeła je wcinać.